2. Go West (3:42)
3. Dusted Out (1:35)
4. Mother Road (4:15)
5. Needles (2:34)
6. Rose of Sharon (4:48)
7. Milk n' Honey (3:30)
8. End Of The Line (6:52)
9. Storm Clouds (2:06)
10. Cotton Camp (2:55)
11. Broken Banks (0:34)
12. Sheet Rain (2:14)
13. Whispers (0:52)
14. Little Rivers And Little Rose (1:56)
15. Hopeless Anger (4:57)
16. Whispers in the Rain (2:54)
Czas całkowity: 47:57
- Colin Bass - bass
- Tom Scherpenzeel / keyboards
- Don Harriss - keyboards
- Paul Burgess - drums
- Christopher Bock - drums
oraz:
- Neil Panton - oboe
- Kim Venaas - timpani, harmonica
- John Burton - French horn
- David Paton - vocals
- Mae McKenna - vocals
1 komentarz
-
Niespecjalnie byłem przekonany do muzyki Camel przy pierwszych z nią kontaktach. Była to bodajże płyta pierwsza i The Snow Goose, a ja byłem wtedy bardzo młody. Nie tak dawno temu postanowiłem po raz kolejny dotknąć tego zespołu. Los jakoś dziwnie padł na album Dust And Dreams. Album zasadniczo oceniany przez krytyków jako przeciętny, a i przez zwykłych słuchaczy niezbyt doceniany. Nie spodziewając się niczego wielkiego i niezapomnianego, po raz kolejny w życiu odkryłem jedną ze swoich ulubionych rockowych płyt.
Bartek Chocholski niedziela, 14, listopad 2010 11:37 Link do komentarza
Dust And Dreams składa się z 16, zazwyczaj krótkich, utworów. Andy Latimer lubował się zwykle w długich, rozbudowanych kompozycjach progrockowych. Tutaj natomiast każdy malutki element tworzy większą układankę. Niezwykle piękną i smutną układankę zlepków fragmentów życia, wspominek i uczuć towarzyszących oglądaniu zdjęć, które już dawno pokrył kurz. Każdy z utworów to jedna, pojedyncza kartka z kalendarza człowieka obdarzonego wyjątkową wrażliwością. Jak już pisałem wcześniej, nie uświadczymy tu długich rozbudowanych partii solowych. Zasadniczo możemy uznać tu podział na utwory dłuższe - z wokalami, oraz krótsze, instrumentalne przerywniki. Te drugie pozwolę sobie ominąć, ponieważ akurat ten album oceniam głównie przez pryzmat jego opowieści, a o warstwie muzycznej napisać wystarczy tyle, że jest to kawał porządnego progrockowego grania najwyższych lotów i nikt kto zna i lubi ten rodzaj rocka nie powinien być rozczarowany. To w końcu Camel tak? (dla nadpobudliwych od razu wystawię swoją ocenę - 5/5).
Pierwszym dużym numerem jest Go West. Wspomnienia chłopca wychowanego w małej mieścinie, który razem z rodzicami wyjeżdża szukać chleba i szczęścia w Kalifornii, gdzie czeka na nich mnóstwo pracy i gdzie nigdy nie jest zimno. Soundtrack do głównej fabuły to głównie bardzo subtelne i precyzyjnie wyważone, oszczędne partie klawiszowe. Mother Road przenosi nas na tylny fotel samochodu, którym jadą. Chłopak oprócz rodziców ma jeszcze brata. Mają przy sobie 155 dolarów. Nie wiedzą czy dojadą, czy stary Hudson Super Six nagle nie odmówi posłuszeństwa. Tylko wiara pcha ich do przodu i pomaga zrozumieć nagłe zmiany i zaakceptować obecną sytuację. Wiara i miłość, którą są do siebie wypełnieni. Muzycznie Camel pokazuje tu taki lekko gilmourowo-watersowy pazur. Bass sobie pulsuje, gitara zaczyna się rozkręcać. Wszystko idealnie wyważone, bez zbędnych improwizacji, same konkrety. W Rose Of Sharon dowiadujemy się, że kobieta oczekuje dziecka. Budzi się w nocy i z jednej strony jest podekscytowana nowym życiem, możliwościami. Z drugiej jednak obawia się, że zostanie sama gdy jej partner leżący obok zacznie pracować. Pytany o przyszłość nie jest w stanie odpowiedzieć, bo nie może jej przewidzieć. Dialog kończy się decyzją, że wyjeżdża, bo nie ma innego wyjścia. Mogę tylko przypuszczać, że zrobiliśmy krok w czasie i tym mężczyzną jest chłopiec jadący z rodzicami do Ameryki. Teraz sam zostaje zmuszony do nieoczekiwanych zmian, tak jak lata temu jego rodzice, koło się zamyka. Muzyka nadal jest tłem tej przepełnionej smutkiem i wiarą opowieści. W dalszym ciągu przyjemnie przygrywają klawisze i gitara. End Of The Line ukazuję wewnętrzne przeżycia naszego bohatera, w chwilę po opuszczeniu ciepłego łóżka w pogoni za pracą. Spotyka on ludzi podobnych do niego, szukających swojego miejsca na ziemi. Przemieszczających się codziennie, by jakoś związać koniec z końcem. Z nieznikającą z twarzy desperacją szukają swoich marzeń, pracy, domów, rzadko je znajdując. Sami ze swoimi problemami, bez niczyjej pomocy. Ten utwór jest ostatnim posiadającym w sobie widzialne linijki tekstu. Później czekają nas kolejne etapy instrumentalne, z których możemy jedynie domyślać się co spotkało bohatera opowieści. Według mnie zaciągnął się do wojska, pisał do domu listy na czymkolwiek na czym udało się coś nabazgrać. Jego żona urodziła córkę, której dała na imię Rose, czyli tak jak sama się nazywała. Codziennie modliła się, aby jej mąż w końcu przestał walczyć i wrócił domu. W pewnym momencie listy przestały dochodzić. Mijał czas, Rose straciła resztki swojej wiary, a On zginął walcząc za kraj, który w żaden sposób nie pomógł żyć jemu i jego rodzinie.
Myślę, że było właśnie tak, choć wolałbym w to nie wierzyć.
Albumy wg lat
Recenzje Rock Symfoniczny
- Wobbler to, obok Airbag, jeden z najbardziej znanych zespołów wydających… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dwellers Of The Deep (Wobbler)
- Miłośników brzmień z lat 70-tych wciąż nie brakuje, choć obawiam… Skomentowane przez Gabriel Koleński Devillusion (White Kites, The)
- Karfagen to ukraiński zespół założony w 1997 roku przez multiinstrumentalistę,… Skomentowane przez Szymon Chwalczuk Birds of Passage (Karfagen)
- Klasyczny rock progresywny z elementami symfonicznymi nie jest obecnie najbardziej… Skomentowane przez Gabriel Koleński Fragments Of The 5th Element (Magic Pie)
- Przedsmak nowej epoki? Płytowy come back dla zespołu z niemal… Skomentowane przez Mikołaj Skorupski The Prelude Implicit (Kansas)
- Istnieje grupa takich zespołów, które tworzą dobrą muzykę, występują, dają… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Slow Rust Of Forgotten Machinery (Tangent, The)
- Nie ukrywam, że o projekcie Anderson/ Stolt dowiedziałem się w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Invention of Knowledge (Anderson/Stolt)
- Rok 2014. Dużo mówiło się o nowym albumie Yes. Gdy… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Heaven & Earth (Yes)
- Nikomu nie znane, przykurzone płyty. Zapomniane zespoły jednej płyty. Bywa… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Arachnoid (Arachnoid)
- O albumach Wakemana z reguły nie sposób powiedzieć złego słowa.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Piano Vibrations (Wakeman, Rick)
- Rick Wakeman został umieszczony na drugim miejscu najlepszych rockowych klawiszowców… Skomentowane przez Edwin Sieredziński No Earthly Connection (Wakeman, Rick)
- Pamiętam, jak swego czasu wyszukaliśmy informacje o pseudonaukowym poglądzie dotyczącym… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Journey to the Centre of the Earth (Wakeman, Rick)
- Jak powiadał główny bohater opowiadania Terry'ego Pratcheta "Wirujące kręgi nocy",… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Six Wives of Henry VIII (Wakeman, Rick)
- Skojarzenie rocka symfonicznego ze sceną brytyjską wydaje się per se… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Reviure (Atila)
- W tym roku Traumhaus wziął się za swoje poprzednie wydawnictwa… Skomentowane przez Gabriel Koleński Die Andere Seite (Traumhaus)
- Pierwsze dźwięki i… uśmiech na mojej twarzy. Obecnie tworzona muzyka… Skomentowane przez Paweł Caniboł Ode To Echo (Glass Hammer)
- Sięgnąłem na półkę po dawno nie słuchaną płytę, aby sprawdzić… Skomentowane przez Konrad Niemiec Tales From Topographic Oceans (Yes)
- Traumhaus, jak łatwo się domyślić, pochodzi z Niemiec i coraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Traumhaus (Traumhaus)
- Każdy miłośnik muzyki ma kilku wykonawców od których oczekuje tylko… Skomentowane przez Paweł Tryba Songs From November (Morse, Neal)
- Z cyklu „letnie rozczarowania”. Tryptyku część pierwsza. Tak się jakoś… Skomentowane przez Michał Jurek Heaven & Earth (Yes)
- Jedynym minusem tego wydawnictwa jest to, że zawiera tylko dwa… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Love Songs (White Kites, The)
- Na świecie jest tylko kilka zespołów, które potrafiły na współcześnie… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Missing (White Kites, The)
- Jaką muzykę może grać zespół o nazwie Fatal Fusion? Fatalne… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Ancient Tale (Fatal Fusion)
- DTS / DVD-AUDIO 5.1 O tej wersji wydanej właśnie w… Skomentowane przez Konrad Niemiec Close to the Edge (Yes)
- Zespół Trion, czego można łatwo się domyślić z samej nazwy,… Skomentowane przez Paweł Caniboł Tortoise (Trion)
- Pierwszy album w dyskografii Yes ma wszystkie cechy płytowego debiutu:… Skomentowane przez Michał Jurek Yes (Yes)
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż… Skomentowane przez Gabriel Koleński Desolation Rose (Flower Kings, The)
- Są płyty, których słucha się ze swoim nabożeństwem od pierwszych… Skomentowane przez Amethis Das Geheimnis (Traumhaus)
- Ta recenzja jest inna od wszystkich, które do tej pory… Skomentowane przez Michał Jurek The Snow Goose (Re-recording) (Camel)
- Pewien malarz postanowił namalować świat w idealnych barwach. Postanowił wyjść… Skomentowane przez Krzysztof Baran Le ver dans le fruit (Nemo)