A+ A A-

Live at Carnegie Hall

Oceń ten artykuł
(120 głosów)
(1976, album koncertowy)
Dysk1: 50:36
1. Prologue (7:35)
2. Ocean gypsy (7:55)
3. Can you understand (10:20)
4. Carpet of the sun (4:15)
5. Running hard (9:43)
6. Mother Russia (10:48)

Dysk 2: 52:50
1. Scheherazade (28:50)
2.Ashes Are Burning (23:50)

Czas całkowity: 103:16
- Jon Camp ( bass, pedals, vocals )
- Michael Dunford ( acoustic guitar, vocals )
- Annie Haslam ( lead vocals )
- Terrence Sullivan ( drums, percussion, backing vocals )
- John Tout ( keyboard, backing vocals )

oraz
The New York Philharmonic Orchestra, conducted by Tony Cox

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Po nagraniu sześciu studyjnych płyt nastał wreszcie czas na wydanie albumu koncertowego. Renaissance uczynili to z podziwu godnym rozmachem. Zarejestrowany koncert odbył się bowiem w prestiżowej Carnegie Hall z towarzyszeniem nowojorskich filharmoników. Rezultatem tego wydarzenia był dwupłytowy album, zatytułowany po prostu 'Live at Carnegie Hall'.

    Album ten portretuje Renaissance w szczytowej formie. Jest pewną ironią losu, że już po jego wydaniu zespół przeszedł pod skrzydła majorsa (Warner Brothers) i, niestety, zaczął nagrywać słabsze płyty (no, może z wyjątkiem 'A Song for all Seasons'). Był więc 'Live at Carnegie Hall' w pewnym sensie podsumowaniem złotego okresu w działalności zespołu. I to podsumowaniem, dodajmy, znakomitym. Słuchając go, ma się wrażenie uczestnictwa w tym niezwykłym koncercie. Potęgują je dodatkowo zapowiedzi poszczególnych utworów (fajnie wypada zwłaszcza tłumaczenie, kto to taki Szeherezada i czemu sułtan nie ściął jej głowy).

    Cóż na tej płycie znajdziemy? Ano, doborowy zestaw piosenek ze wszystkich albumów, które do 1976 roku Renaissance nagrali z Annie Haslam jako wokalistką, praktycznie same długasy powyżej siedmiu minut: jeden jedyny wyjątek to 'Carpet of the Sun'. Otwieracz stanowi tytułowe nagranie z albumu 'Prologue', gdzie wokaliza pani Annie wypada naprawdę niebiańsko, a pan Tout rozgrzewa się, śmigając fortepianowymi pasażami. Po tym znakomitym nagraniu następuje jeszcze znakomitsze 'Ocean Gypsy', jedno z lepszych nagrań w całym dorobku Renaissance. Ale to wykonanie, moim zdaniem, przyćmiewa wersję studyjną. Niesamowicie wypadają tu melancholijne harmonie wokalne pani Haslam i męskiej części zespołu. A solo pana Touta na fortepianie w środkowej części utworu łapie za serce chyba jeszcze silniej niż zwykle.

    Świetnym fortepianowym wstępem, wspomaganym dyskretną partią basu, zaczyna się też kolejne 'Can You Understand'. Po dość burzliwym instrumentalnym wstępie pałeczkę przejmuje Annie Haslam i swoim aksamitnym głosem wyśpiewuje optymistyczne: 'Can you understand you understand, open up your life and make your lifetime sunshine now'. A potem do głosu dochodzi orkiestra, tworząc niesamowity klimat. 'Carpet of the Sun' na tle poprzednich nagrań wypada dość blado, ale nawet takiej błahej trzyipółminutowej pioseneczce Renaissance udało się zawrzeć potężną dawkę pozytywnej energii. Nóżka sama tupie, a refren sam się nuci. Ale po tym nagraniu zespół serwuje kolejne długasy. Na pierwszy ogień idzie 'Running Hard' otwierający album 'Turn of the Cards'. Nerwowo pulsujące solo fortepianu pozwala orkiestrze i pozostałym muzykom zespołu przygotować się nieco do szybkiego tempa tego utworu. Wszyscy jednak trafiają w nuty, a orkiestra idealnie uzupełnia grę Renaissance, całkowicie zapełniając drugi plan. Dużo się w tym nagraniu dzieje, podobnie jak w ostatnim 'Mother Russia', stanowiącym hołd dla Aleksandra Sołżenicyna. Po początkowym, smutnym wstępie pana Touta na fortepianie (naprawdę, zwijał się na tym koncercie jak w ukropie) zespół trochę więcej miejsca zostawia filharmonikom, a Annie Haslam snuje dramatyczną opowieść o jednym dniu z życia Iwana Denisowicza Szuchowa. 'Mother Russia, he cries for you...'. A potem już tylko ta niesamowita wokaliza, nerwowo czające się w tle skrzypce i przepiękna (po raz kolejny) partia fortepianu. I podsumowanie: 'Red blood, white snow, He knows frozen rivers won't flow'. Perełka.

    Na drugim krążku zmieściły się tylko dwa nagrania, ale za to jakie! Pierwszym jest cała 'Szeherezada', a warto dodać, że było to wykonanie poniekąd premierowe, ponieważ w momencie nagrywania koncertu płyty 'Scheherazade and other Stories' jeszcze na rynku nie było. 'Szeherezada' to prawdziwe opus magnum w dorobku zespołu, i to świetnie podczas tego koncertu słychać. Grając 'Szeherezadę', muzycy z Renaissance i filharmonicy stapiają się w jedność, snując tę przepyszną opowieść o szachu i jego wybrance. Po 'Szeherezadzie' następuje 'Ashes are Burning', które w oryginale było o połowę krótsze. No, ale tutaj dano się nieco wyszaleć basiście, coby też miał swoje pięć minut (dosłownie!). Improwizowane wstawki nie psują jednak tego nagrania, a wręcz przeciwnie. A gdy basista ustępuje pola reszcie zespołu i orkiestrze, robi się jeszcze piękniej. Można wręcz odfrunąć hen, ku niebu...

    Ech, rozmarzyłem się, a tu czas zejść na ziemię. Podsumowując: 'Live at Carnegie Hall' to bardzo dobry album, ze wszech miar godny polecenia zarówno tym, którzy Renaissance znają i lubią, jak i tym, którzy z muzyką zespołu nie mieli jeszcze bliższego kontaktu. Znakomita wizytówka tego nieco zapomnianego zespołu.
    5/5

    Michał Jurek niedziela, 27, luty 2011 18:52 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.