A+ A A-

Who's The Boss In The Factory?

Oceń ten artykuł
(41 głosów)
(2008, album studyjny)
1. Send A Message From The Heart (19:28)
2. Let In Hollywood (4:53)
3. Who's The Boss In The Factory (13:04)
4. Two Blocks From The Edge (9:51)
5. Eternally Part I (1:51)
6. Eternally Part II (6:21)

Czas całkowity: 55:28
Göran Edman : wokal
Krister Jonsson : gitara akustyczna oraz elektryczna
Jonas Reingold : gitara basowa oraz fretless, keabord
Zoltan Csorsz : perkusja
Lalle Larsson : keyboard

oraz:
Andy Tillison : organy Hammond, syntezator Moog
Tomas Bodin : keyboard
Theo Travis : saksofon
Joe Zawinul : piano
Lelo Nika : akordeon

1 komentarz

  • Mikołaj Grażul

    Panowie z [b]Karmakanic[/b] przyzwyczaili nas do świetnych płyt. Udany debiut, jeszcze lepsza kontynuacja, rzec można: kiedy przyjdzie czas na klapę?
    Na pewno nie teraz, gdyż serwują płyty na bardzo wysokim poziomie. No trudno się dziwić, skoro stoją za tym doświadczeni muzycy udzielający się w takich kapelach jak [u]Flower Kings[/u] czy [u]The Tangent[/u].
    W przypadku tej płyty powędrowali jednak w inną stronę. Różni się brzmieniowo od poprzednich, może za sprawą idealnie dobranych gości.
    Jest skomponowana idealnie - ciekawe pomysły, świetne kontrasty oraz mistrzowsko zrealizowane partie instrumentalne. To nie może nie brzmieć dobrze!!!
    Płyta jest wyrażnie podzielona na trzy charakterystyczne częsci, różniące się od siebie przede wszystkim nastrojem.
    Zaczyna się wesoło utworem [i]Send a Message from the Heart[/i], który jednocześnie jest najdłuższym i najbardziej zróżnicowanym utworem na płycie. Rozpoczyna się niewinnym śpiewem dziecka, po czym regularnie się rozkręca. Zmiany tempa, obfite w solowe partie królują przez większą część utworu. [u]Goran Edman[/u] słynący z charakterystycznych lini melodycznych pokazuje swoje genialne oblicze śpiewając w końcowej częsci utworu. Chwała należy się też sekcji rytmicznej, która w okolicach 18 minuty pokazuje, na co ich stać. [u]Zoltan Csorsz[/u] serwuje gęste młynki oraz przejścia ze świetnym wyczuciem, udowadniając, że należy do grona najlepszych progrockowych bębniarzy nowego pokolenia.
    Kolejne [i]Let in Hollywood[/i] to rockowy utwór świetnie nadający się na materiał promocyjny do radia, gdyż ma on prostą budową oraz chwytliwą melodię. Jedynie w środku utworu mamy do czynienia z wyczynami klawiszowca, któremu towarzyszy cięzki riff, co tworzy świetny kontrast i niweluje schematyczność utworu.
    Dalsza część albumu jest mroczna i monumentalna. Zaczyna się utworem tytułowym, składającym się z wielu róznych częsci, które zestawione razem tworzą świetną całość. Znowu muszę pochwalić grę sekcji rytmicznej, która pcha utwór do tyłu, dzięki czemu aż chce się bujać do rytmu. W dalszej części utworu możemy usłyszeć organy Hammonda [u]Andego Tillisona[/u], które dodają duszy i tworzą świetny nastrój do końcowego solo gitarowego. Naprawdę mocna pozycja. Nie inaczej jest zresztą z kolejnym czwartym Two [i]Blocks from the Edge[/i]. Partie saksofonu [u]Theo Travisa[/u] wraz ze świetnym wokalem Gorana tworzą bardzo klimatyczny kawałek. Jak na Karmakanic przystało, nie może się obejść bez popisów innych kolegów z zespołu, czemu poświęcona jest druga część utworu.
    Po epicznej przygodzie z lekko bluesowym saksofonowym motywem docieramy do trzeciej części płyty Szwedów.
    [i]Eternally pt.1[/i] przenosi nas w świat klasyki. Bogactwo dźwięków oraz kunszt daje nam do zrozumienia, że mamy do czynienia z dziełem, i tak też jest.
    [i]Eternally pt.2[/i] to majstersztyk, nie boję się użyć tego stwierdzenia. Zawiera w sobie taką głębię,że ciężko jest go przełączyć, co po dłuższej przygodzie wydaje się być karygodne.
    Zaczyna się współpracą klawiszy z basem, towarzyszy temu specyficzny melancholijny, lekko mroczny klimat, któremu urok dodaje [u]Lelo Nika[/u] grający na akordeonie. Ten człowiek od pierwszego usłyszenia zaczarował mnie swoją grą na akordeonie. Nigdy nie myślałem, że ten instrument może brzmieć tak uroczno i doprowadzać do wyżyn emocjonalnych. Myślałem, że lepiej być już nie może, a tu proszę; [u]Goran Edman[/u] swoją końcową wokalizą powalił mnie na kolana. Takiego zakończenia płyty sie nie spodziewałem, przez co przy każdym odsłuchaniu czuję się jak nie z tej ziemii. Tak proszę Państwa powinno się tworzyć płyty. Nie ma tu żadnego taktu za dużo, ani za mało, przez co kompozycje płyną tworząc genialny obraz płyty, która zasługuje na powszechne uznanie, albowiem zawiera w sobie świetnie zrealizowany materiał. Co więcej, każdy szanujący się miłośnik nowoczesnego progrocka powinien miec ją w swojej kolekcji.
    [b]5 gwiazdek[/b] jest według mnie odpowiednią oceną dla płyty, która ma wystarczający potencjał, by uchronić się przed popadnięciem w zapomnienie, jak wiele krążków z obecnej ery.
    No i pozostaje mi tylko dodać, że Karmakanic znow pokazali [i]Who’s the Boss in the Factory[/i].

    Mikołaj Grażul wtorek, 09, czerwiec 2009 02:20 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.