W 1979 roku po nagraniu plyty Tormato w zespole Yes nie działo się najlepiej. Ciagłe kłótnie pomiędzy Andersonem a Chrisem Squirem doprowadzily do tego iż wokalista postanowił opuścić grupę. Wkrotce w jego ślady poszedł Rick Wakeman i tym samym przyszłość zespołu stanęła pod dużym znakiem zapytania.
Nie zrazilo to jednakże Squire który wraz z Howem i Alanem Whitem zacząl już pracować nad nowym materiałem. Początkowo panowie chcieli nawet występować dalej we trójkę ale ostatecznie dokooptowali do Yes 2 dodatkowych muzyków: wokalistę Trevora Horna i klawiszowca Geoffa Downessa. I wlaśnie w tym składzie nagrali płytę Drama, jak się później okazalo ostatnie wydawnictwo studyjne zespołu przed 3 letnią przerwą.
Wielu fanow grupy nie potrafiło zaakceptować tego albumu, głównie z powodu nieobecności Jona Andersona którego charakterystyczny głos był znakiem rozpoznawczym Yes.
Mie zmienia to jednak mojej opinii iż na Dramie znalazło sie kilka naprawdę znakomitych kompozycji.
Od zawsze podobał mi się pierwszy numer czyli Maschine Messiah będący najostrzejszym fragmentem muzyki jaki zespól kiedykolwiek nagrał. Ciężkie partie gitary na początku nieodwiednie kojarzą sie z dopiero co kształtującą się w owym czasie sceną metalową. Póżniej już wszystko wraca do Yesowej normy: mamy tutaj prześliczne klawisze Downesa okraszone akustycznymi dzwiękami Howe'a. Wtedy wchodzi wokal Horna i musze przyznać iż polubiłem go od razu- cieply o ciekawiej barwie głosu może nawet przypominać niektóre dokonania Andersona ale to wcale nie jest zarzut. Przede wszystkim znakomicie wpasowuje się w muzykę stanowiąc jej świetne dopełnienie.
Drugi na płycie jest króciutki White car ktory z pewnością by zyskał gdyby muzycy go trochę bardziej rozwineli... a tak po niespełna minucie naprawdę ciekawych dzwiękow zaczyna się już trzecia kompozycja Does It Really Happen? będaca właściwie solowym dzielem Squire'a. Jeszcze nigdy w muzyce Yes jego bas nie odgrywał takiej wiodącej roli. Warto tu zwrócić uwagę na 3 minutę kiedy Trevor śpiewa partię jakby żywcem wyjętą z twórczości Pink floyd. No i jeszcze te piękne klawisze Downesa na sam koniec...
Drugą stronę albumu otwiera kolejny epicki fragment na płycie czyli Into the Lens; to chyba najbardziej nowocześnie brzmiąca kompozycja zespołu od czasów Relayera, pełna futurystycznych klawiszy i ciekawej lini basu. Nie można zapomnieć iz pochodzący z tej pieśni fragment początkowy do dzisiaj jest sygnałem muzycznej premiery w Programie Trzecim. Następnie mamy przepiękną pieśń Run into the light a cala płyta kończy się kolejnym przykładem wielkich umiejętności Squir'a. Tempus fugit bo o nim mowa pełny jest genialnych partii jego gitary a dodatkowym smaczkiem staje się zastosowanie przez zespół ciekawych rozwiązań melodycznych( vide częć środkowa).
Podsumowując Drama to bardzo udany album i choć nie można go porównywać z arcydziełami typu close to the edge czy Fragile,
przyniesie on wiele radości tym którzy tylko dadzą mu szansę.
4 solidne gwiazdki.