Seconds Out

Oceń ten artykuł
(730 głosów)
(1977, album koncertowy)

CD 1
01. Squonk - 6:36
02. The Carpet Crawl - 5:60
03. Robbery, Assault & Battery - 6:03
04. Afterglow - 4:24
05. Firth Of Fifth - 8:55
06. I Know What I Like - 8:42
07. The Lamb Lies Down On Broadway - 4:59
08. The Musical Box (Closing Section) - 3:18
CD 2
09. Supper's Ready - 24:32
10. Cinema Show - 10:58
11. Dance On A Volcano - 5:09
12. Los Endos - 6:30

Czas całkowity - 1:36:06

- Phil Collins - wokal, perkusja
- Steve Hackett - gitara, gitara akustyczna
- Tony Banks - instrumenty klawiszowe, gitara akustyczna, dodatkowy wokal
- Mike Rutherford - gitara basowa, gitara akustyczna, dodatkowy wokal
oraz:
- Chester Thompson - perkusja
- Bill Bruford - perkusja (10)

Media

2 komentarzy

  • Bartek Kieszek

    Jak dla mnie jest to najlepsza progresywna płyta koncertowa wszechczasów...Muzycy przeszli samych siebie a utwory znane z albumów studyjnych zabrzmiały o wiele lepiej niż w wersjach oryginalnych...Przede wszystkim jest tutaj suita Supper's ready
    i choć wiele osób nazwało by mnie heretykiem to moim zdaniem dopiero Phill Collins zaśpiewał ją tak że aż ciarki po plecach przechodzą( przy całym szacunku do Peter'a Gabriela)...W ogóle Collins radzi sobie tutaj znakomicie: jego głos wydaje się być po prostu stworzony do muzyki tego zespołu.
    Ta płyta to swoiste epitafium dla progresywnego Genesis, jeszcze podczas jej miksowania z grupy odszedł gitarzysta Steve Hackett i od tamtej chwili muzycy znacznie uprościli swoje instrumentarium...zespól jakby o tym wiedział i na Seconds out przygotował prawie wszystkie najważniejsze kompozycję pochodzące z 2 pierwszych okresów swojej twórczości...
    Z czasów gabrielowskich najlepiej reprezentowana jest płyta Selling England...Mamy więc tutaj znakomita wersję Cinema show( z Billem Brufordem na perkusji) no i oczywiście nie mogło zabraknąć Firth Of Fifth jednego z moich najukochańszych utworów w historii Genesis w którym genialne solo Hacketta zabrzmiało naprawdę nieziemsko. Z kolei I know what i like zagrane zostało w wersji o wiele dłuższej niż na płycie studyjnej.
    Ze słynnego Baranka muzycy zaproponowali 2 fragmenty z których na szczególną uwagę zasługuje The Carpet Crawlers, zaśpiewany bardzo delikatnie przez Collinsa znakomicie wpasował się pomiędzy 2 utwory Z Trick of a Tail( Squonk i Robbery...).
    Jesli chodzi o pierwszą płytę Genesis zaśpiewaną przez Collinsa( czyli właśnie wyżej wspomnianą Sztuczkę) to jest ona reprezentowana aż przez 4 kompozycje z których najlepiej wypadły Dance On A Volcano i zagrany w finale majestatyczny Los Endos.
    Jakby więc na to nie patrzyć Seconds Out jest na pewno płytą godną wszelakiej uwagi....nie tylko dla fanów rocka progresywnego ale dla wszystkich którym hip-hop nie wyżarł jeszcze mózgów.
    5 gwiazdek

    Bartek Kieszek wtorek, 24, kwiecień 2012 21:46 Link do komentarza
  • Konrad Niemiec

    Mam do tej płyty szczególną atencję. Może dlatego zrobiłem z niej swego rodzaju talizman i ubrałem w rytuał. Rytuał ów polegał na tym, że słuchałem jej przez 16 lat w każdą Wigilię. Ot, taka świecka tradycja. Zawsze po wigilijnej kolacji miałem ten czas dla siebie i wówczas odpływałem w dźwiękach TEGO wspaniałego Genesis.

    Płyta genialna, skompilowana z kilku koncertów, ale wykorzystująca rzeczywiście największe ówczesne hity zespołu - no może zabrakło mi Selling England..., ale to zawsze był popis Gabriela, więc może Phill nie chciał się tu udzielać... Faktem jest, że płyta zawiera zestaw ponadczasowych utworów zespołu w znakomitych wersjach. Tu jest to, za co lubię koncertowe albumy - nie ma odgrywania nuta w nutę kawałków studyjnych. Są zmiany, improwizacje, częściowo zmienione aranże itp.

    Płyta jest nagrana znakomicie, a najnowsze jej wydanie na DVD audio potwierdza, że lepiej się nie dało. Jesteśmy w niebie. Genialne utwory. Znakomite solo Hacketta w Firth Of Fifth już na zawsze pozostanie wizytówką rocka symfonicznego lat '70.
    Wersja Supper's Ready to jedno z najlepszych wykonań koncertowych tego utworu jakie znam - Apoclypse to najbardziej przejmujący fragment. Znakomite zgranie sekcji i stopniowanie napięcia. Tutaj nie ma hałasu który zrobili w studiu, tylko są czyste, proste uderzenia perkusji, które podnoszą ciśnienie. Kiedy wchodzi wokal wszyscy szaleją. W studiu Tony Banks o mało nie dostał zawału kiedy usłyszał jak Gabriel wchodzi z wokalem w jego solówkę!!! Tu jest inaczej - wszystko jest znakomite.
    Świetne Cinema Show z Bruffordem na perkusji, gdzie po raz pierwszy słychać skromny drum-duet Billa i Philla. To oczywiście nie to samo co Phill i Chester, ale Chester to stara szkoła Zappy...

    Genialna jest także okładka odtwarzana później na wielu koncertach - ustawienie świateł i dymy już na zawsze kojarzyły się z tą wyśmienitą płytą.

    Pozycja superobowiązkowa dla wszystkich na świecie!!!

    Konrad Niemiec wtorek, 24, kwiecień 2012 21:46 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.