Nude

Oceń ten artykuł
(209 głosów)
(1981, album studyjny)
1. City Life (4:41)
2. Nude (0:23)
3. Drafted (4:13)
4. Docks (3:50)
5. Beached (3:32)
6. Landscapes (2:39)
7. Changing Places (4:10)
8. Pomp & Circumstance (2:05)
9. Please Come Home (1:13)
10. Reflections (2:39)
11. Captured (3:12)
12. The Homecoming (2:48)
13. Lies (4:58)
The Last Farewell:
14. The Birthday Cake (0:30)
15. Nude's Return (3:41)

Czas całkowity: 44:52
- Andrew Latimer ( guitar, vocals, flute, koto, keyboards )
- Andy Ward ( drums, percussion )
- Colin Bass ( bass, vocals )
- Mel Collins ( flute, saxophone )
- Duncan Mackay ( keyboards )

oraz:
- Jan Schelhaas ( piano )
- Chris Green ( cello )
- Gasper Green ( percussion )
- Herbie Flowers ( tuba )

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Rozkaz dla prawdziwego żołnierza - patrioty, to świętość nad świętości. Nawet, jeśli trzeba czekać w samotności na bezludnej wyspie, bez wielu potrzebnych do życia przedmiotów, bez towarzystwa innych ludzi, zupełnie jak Robinson Crusoe. Trwać w gotowości, nie wiedząc nic, co wokół się dzieje. Być przez to samotną, zapomnianą chorągwią wojny, która dawno się skończyła...
    Taką właśnie postacią jest pewien japoński żołnierz, porzucony na dzikiej, bezludnej wyspie podczas II wojny światowej, czekający na rozkaz... od 30 lat. To historia autentyczna, którą opisała w swej książce pt: 'Please Come Home', pisarka Susan Hoover. Opowieść ta zainspirowała Andy Latimera do stworzenia kolejnego, koncepcyjnego materiału na płytę zespołu Camel.
    'Nude' to płyta nieco inna niż wszystkie dotąd zarejestrowane przez zespół. Choć to album koncepcyjny, to składa się on głównie z krótkich piosenek i miniatur instrumentalnych. Nie jedna osoba po przesłuchaniu albumu powie, że utwory takie jak: 'City Life', 'Drafted', czy 'Lies' to zwykłe, pop-rockowe przeboje, charakterystyczne dla początku lat 80. Słuchacz z prawdziwego zdarzenia, który zagłębi się w klimat i temat płyty, dostrzeże jednak niesamowitą symbiozę, w jakiej żyją ze sobą kolejne krótkie utwory. Zarówno te opatrzone tekstem, jak i te czysto instrumentalne, których jest tu mnóstwo.
    W czasach, gdy 'Nude' powstawała, takie podejście było bardzo nowatorskie. Dzięki temu od strony technicznej album brzmi znakomicie, i nawet po latach można popaść w zachwyt! Od strony duchowej, materiał jest po prostu kolejną fantastyczną przygodą, w którą zabiera nas Andrew Latimer i jego orkiestra. Jego gitara tradycyjnie wypłakuje kolejną piękną historię. Instrumenty klawiszowe, pomimo swej nowoczesnej formy, dostosowują się w sposób klasyczny do gry mistrza. Mnóstwo tu dźwięków i efektów, które podtrzymują bardzo podniosły temat płyty. Podobnie jest z saksofonem, który wprowadza momentami tak nostalgiczny klimat, że aż ciarki przechodzą...
    Wspomniane trzy utwory rzeczywiście mogły być przebojami. Do dziś grane są na koncertach przez Camel. Latimerowi jednak nie do końca o to chodziło. Bardziej chodziło o lekkie uproszczenie formy, i dotarcie do większej ilości serc. Bo ten album uderza w serce i zdecydowanie jest jednym z najpiękniejszych dzieł zespołu, pomimo swej prostoty.

    Kapitanie Latimer! Melduję wykonanie rozkazu! Ale nie chcę być samotny w słuchaniu tego arcydzieła, jak twój bohater z płyty, trwający w pojedynkę na posterunku! Chcę, by każdy, kto jej nie słuchał, zrobił to choć raz. Myślę, że łatwo się od tej historii nie oderwie...

    Nie będę oceniał! Powiem tylko, że u mnie ta płyta zawsze trwa na posterunku, na wyciągnięcie ręki...

    Krzysztof Baran środa, 15, październik 2008 00:54 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.