Incitare

Oceń ten artykuł
(1 Głos)
(2013, album studyjny)
Lista utworów:  
1. Grip It (5:50)
2. Gillz (6:37)
3. Whopner (6:13)
4. Drumbeaux (8:36)
5. Quirk (4:09)
6. BHP (6:03)
7. Meltdown (4:57)
8. Tocino (4:25)
9. I’m Calm Now (6:49)
 


Czas całkowity: 53:36

Skład zespołu:
- John Ziegler - gitara
- Lance Morrison – bas
- Danny Carey – perkusja
- Jeff Babko – klawisze

Wydawca:

1 komentarz

  • Bartek Musielak

    Jestem fanem Tool, a jak wiadomo formacja ta nie rozpieszcza swoich fanów kolejnymi wydawnictwami. Dlatego też są oni (fani) zmuszeni do śledzenia poczynań poszczególnych jej członków. I tak Maynard koncertuje ze wskrzeszanym raz po raz A Perfect Circle, lub wywija w autorskim projekcie pt. Puscifer. O tym co robi Jones nie słychać zbyt wiele, a nawet wcale, natomiast Chancellor wypłynął ostatnio jedynie z albumem M.T.void, mającym polski akcent w postaci Glacy. Kolejnym z takich pobocznych projektów jest Volto!, w którym udziela się perkusista Tool - Danny Carey. I trzeba przyznać, że to chyba on zaraz po Maynardzie jest na boku Tool najbardziej zapracowany.

    Oczywiście Volto! to nie tylko Carey, aczkolwiek wydaje się, że gdyby nie on to nazwa byłaby kompletnie anonimowa dla 99,9% ludzi na świecie. Pewnie i ja bym nigdy na tą formację nie trafił, ale na szczęście jest inaczej. W zespole pogrywa również nijaki John Ziegler, gitarzysta znany głównie z reaktywowanego Pigmy Love Circus. Niestety reaktywowanego w najgorszy możliwy sposób - bo wybitnie słabym albumem. A to przecież swego rodzaju legenda kalifornijskiego podziemia lat 80-tych. Drugim człowiekiem w Volto! jest Lance Morrison, basista, muzyk już mniej anonimowy. Z tego co udało mi się wygooglać to współpracował między innymi z Alanis Morissette i Rodem Stewart'em. No a to już półka nie byle jaka. No i oczywiście Danny Carey, bębniarz, znany głównie ze wspomnianego Tool. Najwyższa półka światowa, również jako instrumentalista.

    Nie należy jednak oczekiwać muzyki podobnej do żadnego z powyżej wspomnianych zespołów czy wykonawców. Danny wszystkim wtajemniczonym i skrupulatnie śledzącym "Narzędzie" dał się już jakiś czas temu poznać jako człowiek wszechstronny, w szczególności lubiący muzykę fusion, jazz, progresywny rock, choć nade wszystko muzykę improwizowaną (Danny, jak i drugi członek Volto! - John Ziegler, są stałymi bywalcami Monday Night Jamz w klubie The Baked Potato w Los Angeles). Jedyny jak dotychczas album Volto! to "Incitare" wydany w 2013 roku. Trudno w to uwierzyć, ale sam zespół w różnych konfiguracjach i pod różnymi nazwami istniał już kilka ładnych lat, bodajże od 2000 roku. A tutaj dopiero debiut! Jest to po prostu projekt powstały na bazie klubowych spotkań, w końcu sformalizowany i zarejestrowany studyjnie. A formacja ta prezentuje pełen energii, ciekawy instrumentalny rock, będący swoistym zapisem improwizacji. Szalona i przyjemna muzyka.

    Muzykę instrumentalną można by tak dość kolokwialnie podzielić na tą, która ma pobudzać zmysły i budować klimat oraz tą, która jest przede wszystkim popisem umiejętności technicznych. W przypadku Volto! (zaczyna mnie ten wykrzyknik denerwować, ale taka jest prawidłowa nazwa zespołu) jest to raczej ta druga półka. Każdy z instrumentów ma w prawie każdym utworze swoje "pięć minut". A panowie znają się na rzeczy bardzo dobrze, warsztat mają świetny i solówki rzeźbią bardzo melodyjne. Na "Incitare" spotkamy się z fusion rockowym "Grip It", nieco jazzującym "Gillz" czy space rockowym "Drumbeaux". Zdarzają się też mocniejsze fragmenty takie jak w riffujące od początku hard rockowo "BHP". Generalnie rozstrzał różnych gatunków jest bardzo duży, ale przede wszystkim jest to muzyka bardzo przyjemna acz nieabsorbująca. Specjalnie uwagi nie przykuwa, choć są utwory, które do najbardziej zjadliwych nie należą. Na przykład "Meltdown" to cała gama dziwacznych elektronicznych dźwięków, ale to co w tym utworze najważniejsze dzieje się na perkusji. Jedna wielka solówka! Danny postarał się by pokazać w tym numerze wszystko to co potrafi z bębnami robić najlepiej.

    Na "Incitare" dosłownie wszystkie kompozycje są na podobnym poziomie, przyjemnie się słucha całości, a jedyne czego może czasami brakować to partii wokalnych. Ale z założenia miało ich nie być, więc to żaden minus. Jedynie wspomniany "Meltdown" delikatnie odstaje stylistycznie, dlaczego - napisałem nieco wyżej. Niemniej jednak debiutancka propozycja Volto! to pozycja może nie obowiązkowa, ale na pewno bardzo przyjemna dla każdego fana rocka progresywnego. Doskonały soundtrack do codziennych czynności, a jakże - i taką rolę muzyka też musi "umieć" dobrze spełniać!

    Ta i inne recenzje również na http://www.pandino.pl - serdecznie zapraszam!

    Bartek Musielak sobota, 14, luty 2015 22:31 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.