Lanquidity

Oceń ten artykuł
(5 głosów)
(1978, album studyjny)
1. Lanquidity (8:21)
2. Where Pathways Meet (6:32)
3. That's How I Feel (8:05)
4. Twin Stars Of Thence (9:34)
5. There Are Other Worlds (They Have Not Told You Of) (10:57)

Czas całkowity: 43:29
- Sun Ra (organ, synthesizer, piano, keyboards, organ,vocals, bells, arp, mini moog)
- John Gilmore (tenor sax)
- Danny Ray Thompson (flute, baritone sax)
- Eddie Gale (trumpet)
- Michael Ray (trumpet, flugelhorn)
- Marshall Allen (flute, oboe, alto sax)
- Luqman Ali (percussion)
- Artaukatune (drums, tympani)
- Disco Kid (guitar)
- Dale Williams (guitar)
- Atakatun Odun (conga)
- Ego Omoe (flute, bass clarinet)
- Julian Presley (baritone sax)
- Richard Williams (bass)
- James Jacson (oboe, basson, flute, voices)
- June Tyson (voices)

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Muzyką Sun Ra zainteresowałem się po przesłuchaniu nagrań brytyjskiej grupy Guapo. Wcześniej jakoś nie zwracał on mojej uwagi. Znaczy się tyle: wiedziałem, że był sobie taki nieco świrnięty muzyczny radykał o bardzo dziwacznych - afrocentrycznych i katastroficznych - poglądach historiozoficznych - skądinąd nawet tytuły jego płyt się odeń wywodzą, chociażby New Atlantis, lecz muzyką jego się nie interesowałem. Później zauważyłem, że faktycznie Guapo inkorporował dużo elementów w sekcji rytmicznej, samego podejścia do rytmu od Sun Ra, jest to jednak skutecznie wymieszane z innymi źródłami inspiracji tak, że tworzy to bardzo spójną całość.

    Landquidity to płyta Sun Ra zbliżająca się nieco do world fusion - kierunku zapoczątkowanego przez Dona Cherry'ego. Zaobserwować można również wpływy free jazzu; niektóre partie instrumentalne są bardzo nieregularne i wyczuwalny jest tu duch Ornette'a Colemana czy Alberta Aylera. Wyczuwalne są też wpływy innych wykonawców jak chociażby Eric Dolphy czy Charles Mingus.

    Utwór otwierający płytę - tytułowy również dla albumu - jest stosunkowo gęsty i nawiązujący do orientalnej muzyki. Wprowadzane są również nieregularne partie instrumentalne - właśnie o rodowodzie free jazzowym. "Where Pathways Meet" to przypomina nieco wczesny Weather Report... trochę modalnych partii na instrumentach, elektrycznych instrumentów i klimatów bardziej osadzonych w funku i muzyce latynoamerykańskiej. Nie ma w tym jednak tyle łagodnego klimatu co w Weather Report, tu jest typowy dla Sun Ra dramatyzm. Budowany z użyciem wielu środków, nieregularnej i rozbudowanej sekcji rytmicznej, czy też partie instrumentów dętych przypominające z kolei Erica Dolphy'ego. "That's how I feel" to z kolei otwiera typowa cool jazzowa trąbka w stylu Davisa i utwór osadzony raczej w tej estetyce. Dalej to rozwija się nieco jak u Mingusa sensu jego Jazz Experiments; tyle że pozbawione tego charakterystycznego polifonicznego brzmienia. "Twin Stars of Thence" rozwija się z kolei jak pierwsze płyty Weather Report; wprawny słuchacz też będzie miał skojarzenia z In A Silent Way (Miles Davis). Mamy tu do czynienia z ciekawą linią basową w innym tempie niż perkusja i instrumenty klawiszowe - jak stary dobry Charles Mingus. W partiach instrumentów dętych ujawniają się po raz kolejny - a to wzorce modalne, a to inspiracje Dolphy'm, trochę też tu tej nieregularności rodem z pierwszych płyt Colemana. Zakończenie jest nieco dramatyczne, to już free jazzowe szaleństwo. "There Are Other Worlds" zawiera dużą dozę podskórnego niepokoju w żaden sposób nie rozwiązanego. W jazzowych czy fusion nagraniach jest to zjawisko bardzo rzadko spotykane, kojarzy się to raczej z mrocznymi odnogami rocka psychodelicznego i/lub progresywnego. Mam niezbite wrażenie, że tutaj Sun Ra zapatrzył się nie w swoje jazzowe korzenie, co w niezwykle dynamiczną w latach 60. i 70. scenę psychodeliczną i progresywną. Dla mało doświadczonego słuchacza taki utwór będzie zaskoczeniem, jeżeli nie odkryciem.

    Bardzo dobra płyta Sun Ra. Nie jest ona aż w takim stopniu szalona, jak niektóre jego nagrania i nie słucha się tego z zaciśniętymi zębami (chociażby do tego filmu o alternatywnym rozwoju cywilizacji, gdzie Sun Ra był spiritus movens). Jest to również album zdecydowanie lepiej dopracowany niż niektóre, inne jego pozycje. Tutaj dostajemy prawdziwą podróż po różnych nastrojach - od nieco sennego, onirycznego aż po wiszący niczym miecz Damoklesa w powietrzu klaustrofobiczny niepokój. Album dla każdego miłośnika prawdziwych muzycznych wrażeń - z mojej strony pięć gwiazdek.

    Edwin Sieredziński środa, 31, grudzień 2014 13:15 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.