A+ A A-

Parts Of The Entirety

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(2013, album studyjny)

1. Unsettled Cyclists Peloton (7:53)
2. Collapse Of Time (5:53)
3. Rhubanabarb (8:19)
4. Shape Suggestion (9:12)
5. An Eccentric Introvert In a Study Filled With Broken Mirrors 11:450
6. Astroepos (14:06)
7. Buy 2, Take 3 (5:12)

Czas całkowity: 62:37

- Grzegorz Lesiak (guitar)
- Tomasz Piątek (tenor sax)
- Łukasz Downar (bass guitar)
- Krzysztof Redas (drums)

2 komentarzy

  • Krzysztof Pabis

    W pierwszych dniach października roku 2013 dostaliśmy do rąk bardzo interesujący, debiutancki album polskiego zespołu Tatvamasi. Nie jest to jednak jedynie kolejna, dobrze zapowiadająca się grupa, ale dojrzały i świetnie przygotowany projekt muzyczny. Już samo to, że płyta ukazuje się pod skrzydłami wytwórni Cuneiform Records jest bardzo ważną i znaczącą rekomendacją. Cuneiform to dobrze ugruntowana marka i z pewnością żaden zespół do niej trafiający nie znalazł sie tam przez przypadek. Wystarczy przypomnieć, że ten wydawca odpowiada miedzy innymi za płyty klasyków Sceny Canterbury (Hugh Hoppera, Soft Machine, Matching Mole) czy też najważniejszych zespołów z kręgu RIO, takich jak Present i Univers Zero, oraz różnych, wybijających się współczesnych grup, w tym między innymi Gutbucket czy Happy Family. Cuneiform stawia na odważne i nieprzeciętne formacje, potrafiące na różne sposoby łączyć jazz, rock i awangardę.
    Okazuje się, że w tym znakomitym towarzystwie Tatvamasi odnajduje się bardzo dobrze i może śmiało, bez kompleksów dołączyć do stajni tego amerykańskiego wydawcy.
    Parts Of Entirety to płyta dynamiczna, na której - nieco brudne - psychodeliczne brzmienie łączy się ze świetną sekcją rytmiczną i pięknymi partiami saksofonu tenorowego. Tomasz Piątek porusza się przy tym w szerokim zakresie, począwszy od łagodnych melodii, aż po niemal free jazzowe szaleństwa. Gitarowe riffy mieszają się tutaj z melancholijną melodyką. Atmosfera nagrania na żywo udziela sie słuchaczowi, który coraz bardziej wciąga się w świat muzyki proponowanej przez Tatvamasi. Każde kolejne odsłuchanie płyty przynosi coraz to ciekawsze smaczki. Na tym albumie nie ma w zasadzie słabszych momentów. Zachwyca nieco bardziej szalony Collapse Of Time, zaskakują zmiany nastroju w Shape Suggestion, a w końcu uwodzi hipnotyczny Astroepos, w którym nastrój niespiesznie buduje gitara Grzegorza Lesiaka. Świetnym zamknięciem jest natomiast dynamiczny i chyba najbardziej zapadający w pamięć Buy 2, Take 3.
    Niewątpliwie jest to jedna z najciekawszych propozycji w obrębie szeroko pojętego jazz rocka jaka pojawiła się w tym roku. Wśród krajowych zespołów może się z nią równać chyba tylko nowy album Light Coorporation, ale nie potrafię powiedzieć, która płyta spodobała mi się bardziej. Polecam wielbicielom jazz rocka i Sceny Canterbury oraz osobom doceniającym propozycje Cuneiform Records czy ReR Megacorp. Jeśli chcecie posłuchać naprawdę żywiołowej i ekscytującej muzyki musicie sięgnąć po tę pozycję. Tatvamasi jest w swoje kategorii wagowej zespołem, który może konkurować ze światową czołówką.

    Krzysztof Pabis sobota, 26, październik 2013 11:55 Link do komentarza
  • Grzegorz Żarnowiecki

    Kwartet Tatvamasi z Lublina wydał w ubiegłym roku EP-kę „Peleton Zachwianych Rowerzystów”. W tym roku zadebiutował pełnowymiarowym albumem „Parts Of The Entirety”. Już sam ten fakt zespół może uznać za sukces, gdyż płyta stała się pierwszym polskim wydawnictwem renomowanej amerykańskiej oficyny Cuneiform Records. Wytwórnia preferuje wszelkie odmiany jazzu i rockowej awangardy. W skład grupy Tatvamasi wchodzą muzycy świetnie znający swoje rzemiosło i mający wiele osiągnięć nie tylko w kraju, ale i za granicą. Każdy z nich ma za sobą wiele doświadczeń, zwłaszcza koncertowych w różnorodnych stylach muzycznych: jazz-rock, folk, blues i awangarda często pomieszanych ze sobą. Liderem grupy jest Grzegorz Lesiak – gitarzysta, kompozytor i aranżer. Towarzyszą mu Tomasz Piątek - rasowy jazzman grający tu na saksofonie tenorowym, rockowy basista Łukasz Downar i perkusista Krzysztof Redas inspirujący się jazzem, worldmusic i elektroniką.
    Stylistycznie zespół trudno sklasyfikować, gdyż należy do awangardy progresywnego rocka. Mocno wyeksponowany saksofon tenorowy lokuje go z pewnością w jazz-rocku, ale sporo wolnej improwizacji pozwala zaliczyć go do off jazzu lub avant-folku. W swoistym tyglu ścieżek muzycznych nie brak elementów rocka, fusion, bluesa, psychodeli i właśnie folku.
    Płyta zawiera 7 utworów i trwa ponad 62 minuty. Została zarejestrowana na żywo w warszawskim studiu Andrzeja Rewaka. Miało to swoje dobre i złe strony. Dobre, gdyż muzycy świetnie się uzupełniają i gra sekcji rytmicznej z gitarą w tle tworzy pełne brzmienie, a zmiany nastroju są precyzyjne dzięki świetnej aranżacji. Utwory są o gęstej fakturze, zbudowane na pociągających riffach głównie saksofonu, rzadziej gitary. Nie do końca odpowiada mi proporcja głośności między saksofonem a resztą instrumentów. Niekiedy brzmi on zbyt głośno, szczególnie po delikatnych gitarowych solówkach. Ma się wtedy ochotę przykręcić nieco potencjometr. Na plus produkcji można przypisać powrót do pięknego stereo, jakie słuchaliśmy na płytach z początku lat 70-tych ubiegłego wieku. Niewielkim mankamentem gry na żywo jest w przypadku Tatvamasi zatracenie się saksofonisty w improwizacjach. Dotyczy to szczególnie utworu „An Eccentric Introvert In a Study Filled With Broken Mirrors”, w którym muzycy dali upust swym fantazjom, niestety kosztem spójności tego numeru. Ostatnie jego minuty to zbyt dużo hałasu i chaosu.
    Naleciałości folklorystyczne (góralskie) są obecne w kilku utworach, ale najmocniej słyszymy je chyba w „Astroepos”. Jest to najdłuższa kompozycja i niektóre jej fragmenty mogą się jednym dłużyć, a innych wprowadzić w trans. Nieco psychodeliczny a nawet hipnotyzujący klimat nie tylko w tym numerze zawdzięczamy pulsacji basu i jazzowej perkusji. Nawiązuje do niej ilustracja elektrokardiogramu na okładce. Stała się ona oryginalnym logo zespołu, obecnym także na EP-ce. Ogólnie sekcja rytmiczna budzi skojarzenia z tą, którą słyszymy na świetnej płycie King Crimson „Larks’ Tongues in Aspic”. Gra perkusji Redasa i basu Downara nawiązują do rewelacyjnego duetu Bill Bruford - John Wetton.
    Najlepsze wrażenie robi utwór „Rhubanabarb”, zaczynający się od krótkiego sola gitary. Ciekawa kompozycja posiada wyraźną, choć zmienną linię melodyczną. Jest bardzo zróżnicowana, a duże wrażenie robi interesująca, niebanalna aranżacja. Utwór idealny na początek jak i finał koncertu.
    Intrygująca jest szata graficzna albumu, która po rozłożeniu przedniej strony wskazuje na inspirację okładką płyty Ummagumma zespołu Pink Floyd. Rozkładówka z Tatvamasi różni się dwustronną czarno-białą kolorystyką i surrealistycznym collage postaci z okresu międzywojennego. Pomysł znakomity, choć rozmiary nazwy zespołu i tytułu płyty wydają się zbyt małe i prawie nieczytelne.
    Reasumując album ten jest ważną pozycją dla fanów gatunku, głównie jazz-rocka i muzyki awangardowej. Generalnie muzyka nie jest łatwa w odbiorze dla przeciętnego słuchacza, wymaga skupienia i odpowiedniego nastroju. Sugerowałbym zwiększenie roli gitary, która zbyt często wspomaga tylko sekcję rytmiczną. Oczywiście muzycy mają zapewne swoją wizję kontynuacji twórczości. Na razie mogą być dumni ze swego dzieła, w którym bardzo dużo się dzieje, ale radziłbym się zdecydować, czy postawić na wolną improwizację, czy przemyślane bardziej melodyjne kompozycje.

    Ocena 4/5

    Grzegorz Żarnowiecki czwartek, 26, wrzesień 2013 21:26 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.