Resolution

Oceń ten artykuł
(6 głosów)
(2014, album studyjny)

01. Flying to Nowhere - 7:38
02. Macroscope - 5:56
03. Shadow Dance - 5:21
04. Dreamer - 9:54
05. Abyss - 4:28
06. The Land Of The Sirenians - 4:55
07. Resolution - 7:00
08. Pop Song For You - 4:44
09. The John´s Song - 6:24
10. Gravity - 11:38
11. Welcome To The End - 8:51


Czas całkowity - 1:16:49



- Xavi Reija - perkusja
oraz:
- Dusan Jevtović - gitara
- Bernat Hernández - fretless bass



 

Więcej w tej kategorii: The Sound of the Earth »

1 komentarz

  • Konrad Niemiec

    Na początku czerwca 2014 mija równo rok od kiedy elektryczne trio pod dowództwem hiszpańskiego perkusisty Xavi Reija zarejestrowało utwory na płytę Resolution. Płytę zmiksowano na przełomie listopada i grudnia 2013 roku, a świat ją poznał w początkach 2014 roku.
    Należy zacząć od pytania czy współczesne elektryczne trio może stworzyć coś bardziej nowatorskiego niż najwspanialsze elektryczne trio świata czyli The Jimi Hendrix Experience? Pytanie zaczepne i jak niektórzy stwierdzą – obrazoburcze. No to jednak inna muzyka, inne czasy, brak LSD, mniej innych narkotyków – czyli kompletnie inne klimaty. Ale to pozorne – w tamtym trio było wiele rockowo-jazzowego nowatorstwa, które teraz przewija się w wielu współczesnych brzmieniach. Więc mówienie – wszystko już było – w przypadku tej płyty jest dalekim nadużyciem.
    Zawsze miałem obawy przed tym co może się znaleźć na płytach perkusistów? No bo naturalnym jest że pałkerzy raczej preferują rytm niż melodykę. I nie ma za co ich winić. Ale na szczęście istnieją wyjątki jak choćby płyty Cobhama, Weckla, Moerlena czy właśnie Reiji. Na tej płycie jest on kompozytorem 7 z 11 utworów. Choć ma obok siebie wspaniałych jazz-rockowych muzyków nie dopuścił ich za bardzo do komponowania. Ale za to w swoich kompozycjach dopuścił ich do grania i to niemałego.
    I tak to z trzech różnych dusz pod wodzą matematycznego pałkera powstała znakomita jazz-rockowa klasyczna płyta. Lubiący ostre jazz-rockowe jazdy nie zawiodą się ani na chwilę, choć płyta miewa i trudniejsze w odbiorze fragmenty. Miejscami – jak choćby w utworze Welcome To The End pojawia się trochę psychodelii, ale to tylko smaczek. Pozostałe kompozycje to głównie ostre wymiatania w stylu fusion. Dużo skomplikowanych rytmów, sfuzowana i wgniatająca w fotel gitara i superpunktualny bass.
    Czy to odkrywcze? Nie, no bo i po co? Co tu odkrywać jeśli spokojnie można się cieszyć wirtuozerią bez wyważania drzwi.
    Nutka nudziarstwa z mojej strony – jest kilka maleńkich fragmentów troszkę nużących kiedy ostinatowy rytm aż się prosi o łamańce, a pozostali jakby czekali co zrobi lider. Na szczęście takich fragmencików nie ma za wiele i możemy się cieszyć z pomysłowości i wirtuozerii muzyków.
    Moje dwa debeściaki to utwór otwierający, który kapitalnie wprowadza w klimat i najbardziej zwariowany metrycznie – na 7/8 – kawałek Unfinished Love. Flying To Nowhere zaczyna się jakby hołdem gitarzysty dla Andy Summersa połączonym z odjazdami w stylu Roberta Frippa czy właśnie Hendrixa. Jazda zaczyna się w okolicach trzeciej minuty gdzie bas zaczyna niepokojący pochód, perkusja brzmi jak zwykły swing na 4/4, a gitara przewraca kolumny. Oj wielka rzecz.
    Utwór drugi otwiera perkusyjne intro jakby żywcem zagrane przez Billa Bruforda. Brzmienie perkusji i gitary przypomina najlepsze czasy pierwszego składu zespołu Bruford, a bass to wypisz wymaluj galopujący Jeff Berlin. Po tej galopadzie zostajemy sam na sam z brzmieniem odlatującej gitary, aby znów zanurzyć się w świat rytmu.
    Unfinished Love to genialny utwór dla wszystkich pałkerów. Łamane metrum, szybkie tempo, wyścigowy pochód basowy i znakomita gitara. Tu nie ma miejsca na sentymenty. Jedziemy i grzejemy.
    Zresztą całą ta płyta polega na grzaniu, ostrym, rytmicznym lecz na szczęście dalekim od klimatów zwrotka-refren. I właściwie poza maleńkimi rzeczami nie ma się do czego przyczepić. Płyta czepia się ucha i stopy, a gitara przypomina jak to wspaniale, że kiedyś wymyślono rocka.
    Polecam wszystkim umiejącym słuchać i szukającym w muzyce czegoś więcej…

    Konrad Niemiec poniedziałek, 09, czerwiec 2014 20:01 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.