None Too Soon

Oceń ten artykuł
(22 głosów)
(1996, album studyjny)
1. Countdown 3:11
2. Nuages 5:41
3. How Deep Is The Ocean 5:29
4. Isotope 5:42
5. None Too Soon, Part 1 / Interlude / None Too Soon, Part 2 7:44
6. Norwegian Wood 5:55
7. Very Early 7:42
8. San Marcos 3:24
9. Inner Urge 6:15

Czas całkowity: 51:03
- Allan Holdsworth (guitar, synthaxe)
- Gordon Beck (piano)
- Kirk Covington (drums)
- Gary Willis (bass)

1 komentarz

  • Konrad Niemiec

    Kiedy wpadła mi do ręki ta płyta, byłem lekko rozczarowany. Artysta tej klasy porywa się na album ze standardami muzyki jazzowej? Po co - nie ma swoich kawałków? Zawsze jestem sceptyczny, gdy znani muzycy wydają płyty ze standardami, bo traktuję to jako skok na kasę. Rozumiem standardy jako uzupełnienie koncertowego repertuaru, ale żeby płyta...

    I tu muszę przyznać, że oceniłem to zbyt pochopnie. Bo tak - na płycie jest rzeczywiście kilka jazzowych standardów, ale oprócz tego są dwa utwory autorstwa pianisty Gordona Becka i jeden standard muzyki popularnej, czyli z bogatej skarbnicy twórczości grupy The Beatles. To już wróżyło lepiej. A gdy już zacząłem słuchać, to cały wczesny sceptycyzm opadł i zanurzyłem się w świat znakomitych jazzrockowych interpretacji.

    Bo tak - Allan świetnym gitarzystą jest. Poza swoim wypracowanym przez lata brzmieniem, ma także znakomitą technikę i szybkość. A że przy tym wygrywa różne tonalne łamańce, to już tylko najlepsi mogą ocenić i docenić. Ja cenię go od zawsze i kiedy był na koncercie w Katowicach miałem przyjemność uścisnąć mu rękę i zamienić z nim parę słów. Świetny, skromny gość.

    A wracając do zawartości albumu - bardzo miłe dla ucha i świetne zagrane utwory. Pierwsze skojarzenie - jakby wczesny Extra Ball - ale z szybszym gitarzystą :) - potem do głosu doszedł świetny pianista i to on jest główną postacią tej płyty. Jest aranżerem wszystkich zawartych tu utworów i, jak wspomniałem, kompozytorem dwóch z nich. To dzięki niemu płyta brzmi miejscami jak najlepsze jazzowe płyty Chicka Corei czy Herbiego Hancocka. Znakomita sekcja, świetnie frazujący pianista i szybki gitarzysta. No, czegóż tu więcej potrzeba? Jest pałer, jazzowy ogień, przestrzeń, improwizacje i wirtuozeria.
    Mój 'the best' to Norwegian Wood duetu Lennon/McCartney. Zaczyna się znajomo, ale to, co się dzieje w środku, przekracza wszelkie ramy, a znakomita solówka Holdswortha na gitarze przyćmiewa wszystko.

    Polecam wszystkim - szczególnie wersję zremasterowaną z 2012 roku - chodzi wyśmienicie, a muzyczka - palce lizać.

    Konrad Niemiec niedziela, 10, czerwiec 2012 01:30 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.