One of a Kind

Oceń ten artykuł
(48 głosów)
(1978, album studyjny)
1. Hell's Bells (3:33)
2. One of a Kind, Pt. 1 (2:20)
3. One of a Kind, Pt. 2 (4:04)
4. Travels With Myself - And Someone Else (6:13)
5. Fainting in Coils (6:33)
6. Five G (4:46)
7. The Abingdon Chasp (4:54)
8. Forever Until Sundary (5:51)
9. The Sahara of Snow, Pt. 1 (5:18)
10. The Sahara of Snow, Pt. 2 (3:24)

Czas całkowity: 46:28
- Bill Bruford ( acoustic & electronic drums and percussion )
- Jeff Berlin ( bass and vocals )
- Allan Holdsworth ( guitar )
- Dave Stewart ( keyboards and synths )
Więcej w tej kategorii: Gradually Going Tornado »

1 komentarz

  • Bartosz Michalewski

    Jej, ale plastik! Mniej więcej tak brzmiała moja pierwsza myśl, kiedy przed laty zapoznawałem się z One of a Kind. No, bo to naprawdę jest potwornie plastikowe granie. Brzmieniowo, choć album nagrano jeszcze w '79, są to już absolutnie lata 80. Zresztą nie tylko brzmieniowo, bo melodyjnie też. Plastik i odpust! Aż wstyd mi się przyznać, że tak bardzo mi się ten album podoba.

    Na ogół ciężko jest opisać dokładnie muzyczną zawartość jakiegoś albumu. Jednak tutaj części składowe są tak łatwe do wyróżnienia, że można nakreślić tej muzyki bardzo dokładny obraz. Po pierwsze i brzmienie i melodie są bardzo podobne do debiutu UK. I nie ma w tym nic dziwnego, skoro grają tutaj i Bruford i Holdsworth. Po drugie Jeff Berlin tak dosłownie naśladuje Pastoriusa, że jest to aż nieprzyzwoite. Zresztą z tego właśnie względu nie dostał się dwa lata później do składu reaktywowanego King Crimson - po prostu Fripp uznał go za muzyka zbyt wtórnego. Do tej trójki dokooptowano faceta, który zdawałoby się powinien gwarantować tej muzyce pewną subtelność, a już na pewno nie pozwolić temu wszystkiemu iść w stronę kiczu. Dave Stewart - ikona Canterbury, klawiszowiec Egg, Khan, Hatfield and the North, National Health... Autentycznie, słuchając tego ciężko mi uwierzyć, że to naprawdę on gra.

    Ale jeszcze trudniej mi uwierzyć w coś innego. Otóż ta muzyka jest naprawdę fantastyczna! Plastikowa, lukrowana, czasem wręcz patetyczna, a jednak ma w sobie coś magnetycznego. Słucham One of a Kind od ładnych paru lat i nie mogę się nadziwić jak tych czterech facetów mogło w takiej stylistyce nagrać tak znakomity album. Trochę mi się to z Warholem kojarzy, czyli z takim twórczym trawieniem popkulturowego kiczu, aż stanie się sztuką. I tak samo jak nie da się z prac Warhola wydestylować elementu, który sprawia, że mamy do czynienia z dziełami sztuki, a nie z tandetą, tak próżno jest go szukać na One of a Kind. Mam wrażenie, że chodzi po prostu o jakiś przebłysk geniuszu.

    Jej, ale plastik! Naprawdę, od tego spostrzeżenia nie da się uwolnić. Taneczny funkowy rytm, syntezatorowe brzmienia, słodkie melodyjki, bajerancka gra Holdswortha. Ten album ma wszelkie zadatki, żeby być koszmarnym. To, że nie jest, że właśnie dzięki swojej kiczowatości, dzięki tandeciarskiemu brzmieniu jest znakomity to dowód na autentyczną jego wielkość! Bruford zrobił coś z niczego. Korzystając z przepisu, wedle którego fusion zmieniło się w smooth jazzową kaszanę udało mu się stworzyć jeden z najlepszych albumów gatunku. Naprawdę, należą mu się za to wielkie brawa i głębokie ukłony.

    One of a Kind dla fanów fusion jest podstawą, więc ich z całą pewnością nie muszę do niego przekonywać. Za to chciałbym przekonać fanów progresu - naprawdę warto! Wydaje mi się, że album jest w stanie zadowolić zarówno neo progowca czy prog metalowca jak i miłośnika grania z początku lat 70.

    Rewelacja.

    Bartosz Michalewski wtorek, 09, sierpień 2011 14:14 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.