Tormentes

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2008, album studyjny)
1. Somnis Lliures (2:50)
2. Cami Sonor (5:43)
3. Coese Que Passen (3:50)
4. La Corrupcio De L'enyor (3:20)
5. Les Caldered D'en Pere Botero (6:04)
6. Les oliveres D'en Joan (5:22)
7. El Patufet Va Amb Vespa (6:32)
8. Tormentes De Diners Amb Fang (5:16)
9. Truita De Tortuga (4:23)
10. Juga'mi (4:55)
11. Sssssxxxhhhh!!, A Dormir (5:34)

Czas całkowity: 53:49
- Xavier Parera (guitar)
- Oriol Arranz (guitar and voice)
- Jordi Garcia (bass)
- Raimуn Iniesta (drums)
- Jordi Cols (congas, percussion and voices)

1 komentarz

  • jacek chudzik

    Zadrżała mi ręka, gdy wsadzałem debiutancki krążek hiszpańskiego Gurth do odtwarzacza. Przypomniała mi się bowiem antypiracka reklama firmy Sony, przedstawiająca playstation, do którego włożone zostało zgniłe jabłko z tłustymi robalami. Popatrzyłem raz jeszcze na okładkę płyty 'Tormentes' i sprawdziłem, czy odtwarzacz wciąż jest na gwarancji. 'Niech się dzieje...', pomyślałem. Play.

    Ale w czym rzecz? Wulgarność, prowokacja? Uderzać w dzwon moralności nie zamierzam, ani skarżyć się na grafikę przedstawiającą rysunkowe nagości wszelkiej maści. Zbyteczne, skoro samo słowo 'gurth' odnosi się do wielkości penisa. Że niepełnoletni, bo zrodzony w 1995 roku, zespół fascynuje się różnymi - w gruncie rzeczy ciekawymi - sprawami? W wieku lat trzynastu to normalne i zdrowe. Chodzi o to, że nawet jeśli szata nie zdobi człowieka, to płytę - z pewnością, a okładka 'Tormentes' jest po prostu nieznośna.

    A dalej? Dalej już z górki... I nie tylko dlatego, że gorzej być nie może, lecz przede wszystkim za sprawą muzyki, która popłynęła z głośnika.

    Początek albumu przynosi nam kompozycje pochodzące jakby z jam session. Spokojna gra sekcji rytmicznej i stale powtarzany riff gitarowy tworzą bezpieczną przestrzeń dla solistów, którzy, zapewne ze względu na dobro ogółu, nie zapędzają się w ekscytujące nieznane, ale raczej spacerują po dobrze wydeptanych ścieżkach. O wiele ciekawszy, od raczej nudnego utworu otwierającego album, wydaje się być kawałek drugi - 'Cami Sonor'. Gitara nie jest tu osamotniona i zyskuje zaskakującego towarzysza partii solowych - trąbkę. Razem tworzą nastrojową parę, która przy pomocy reszty zespołu imituje - bardzo zgrabnie w końcówce wyciszony - harmider metropolii.

    Ujawnia się już tu skłonność muzyków Gurth do zestawiania ze sobą kontrastujących elementów. Raz ostry rock przemieni się w głupiutką pioseneczkę ('Les Caldered D'en Pere Botero'), innym razem zaskoczy nas operowy śpiew ('Tormentes De Diners Amb Fang'), a jeszcze kiedy indziej, w środku śpiewanej po hiszpańsku piosenki usłyszymy mowę Szekspira. Co ciekawe wszystkie te zabiegi (zza których wyłaniać się będzie chwilami wąs Zappy) dotyczą utworów zgromadzonych w środkowej części albumu. Po początku a'la jam session, przepełnionym groteskową gurthszczyzną środku płyty, w końcówce usłyszymy trzy spokojne, niemal rzewne kompozycje. Płynąca melodyjność 'Juga'mi' - wydawać by się mogło - nie pasująca do tego albumu, bardzo ładnie przechodzi w ostatni kołysankowy 'Sssssxxxhhhh!!, A Dormir'. I trzeba przyznać, że duszny nastrój albumu, chwilami bardzo męczącego, jest fantastycznie niwelowany przez spokojniejszą końcówkę.

    Zespołowi z pewnością należą się słowa pochwały za to, że udało im się tyle różnych elementów zmieścić na jednej płycie. Tym bardziej, że uniknęli wrażenia chaosu, mimo prawdziwego bogactwa przeróżnych dźwięków i stylów. Sam się dziwię, jak im się to udało, gdy słyszę 'La Corrupcio De L'enyor' (będące echem występu Tito & Tarantula w sławetnym barze Titty Twister), obok 'El Patufet Va Amb Vespa' (mrugającego w kierunku G. Moora). Niestety, ta frapująca różnorodność połączona z energetycznym rockiem na dłuższą metę nie wciąga. Przynajmniej mnie. Kolejnych utworów, które potrafią co chwila zaskoczyć czymś nowym, czymś osobliwym, słucha się przyjemnie. Tylko i aż. Największy atut płyty Gurth okazuje się być największym jej mankamentem: jest to kawał rzetelnie wykonanej muzycznej roboty. Tylko i aż.

    jacek chudzik środa, 29, październik 2008 12:33 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.