Anomaly

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2010, album studyjny)
1. Drum Boogie (3:17)
2. We Know (4:32)
3. Forever (4:41)
4. Dark Moon (6:48)
5. Gazelle (6:02)
6. If U Dare (4:52)
7. Election Day (4:17)
8. Coming Down (5:46)
9. CatLett Out of the Bag (6:48)
10. Water Changes Everything (4:20)
11. Anthem (6:02)
12. The Wait Has Lifted the Weight (8:29)

Czas całkowity: 65:54
- Drum Boogie: Nick Moroch (guitar solo), Tom Guarana (guitar), Donald Blackman (organ solo), George Colligan (organ), Vince Evans (keyboards), Bernard Wright (synth bass), Victor Bailey (bass), Lenny White (drums)
- We Know: Nick Moroch (guitar, guitar 1st solo), David Bendeth (guitar, guitar 1st solo), Stanley Clarke (bass), Lenny White (drums, keyboards)
- Forever: Jimmy Herring (guitar solo), Tom Guarana (guitar), George Colligan (keyboards), Vince Evans (keyboards), Lenny White (keyboards, drums), Victor Bailey (bass)
- Dark Moon: David Gilmore (guitar), Bernard Wright (piano), Vince Evans (keyboards), Victor Bailey (acoustic bass), Lenny White (drums)
- Gazelle: Tom Guarana (guitar), George Colligan (keyboards), Lenny White (drums), Victor Bailey (bass)
- If U Dare: Tom Guarana (guitar), George Colligan (keyboards), Lenny White (drums), Victor Bailey (bass)
- Election Day: Nick Moroch (guitar solo), Tom Guarana (guitar), Bernard Wright (keyboard solo), George Colligan (keyboards), Vince Evans (keyboards), Lenny White (drums), Victor Bailey (bass)
- Coming Down: Tom Guarana (guitar), Bernard Wright (keyboard solo), George Colligan (keyboards), Vince Evans (keyboards), Lenny White (drums), Victor Bailey (bass)
- CatLett Out of the Bag: Mike Clark (drums, left chanel), Lenny White (drums, right chanel), Danny Walsh (alto/tenor sax), Tim Ouimette (trumpet, trombone), Tom Guarana (guitar), Jerry Z (organ), Bernard Wright (keyboards, synth bass), Vince Evans (keyboards)
- Water Changes Everything: Chris Williams, Vaneese Thomas, Gregory Clark, Nicki Richards (lead/backing vocals), Irene James, Michelle Weeks-Reynoso (backing vocals), Bernard Wright (additional keyboards), Lenny White (all instruments)
- Anthem: Tom Guarana (guitar), George Colligan (keyboards), Richie Goods (bass), Lenny White (drums)
- The Wait Has Lifted the Weight: Bernard Wright (piano solo, keyboards), Donald Blackman (piano), Charles Fambrough (acoustic bass), Vince Evans (keyboards), Lenny White (spoken word, orchestration, drums)
Więcej w tej kategorii: « Venusian Summer

1 komentarz

  • jacek chudzik

    Lenny White jest postacią, której właściwie przedstawiać nie trzeba. Historia muzyki odnotowała jego nazwisko w roku 1970, kiedy to jako młody perkusista-gołowąs (acz już ze stażem u boku Jackie McLeana) został zaproszony do wzięcia udziału w nagraniu albumu Bitches Brew Milesa Davisa. Jeśli tego byłoby mało, to po kilku latach mogliśmy spotkać go w podstawowym składzie Return To Forever, a w 1975 roku bardzo udanie rozpoczął swoją solową karierę wydając płytę zatytułowaną Venusian Summer. Nie będzie zatem przesadą użycie względem bohatera niniejszej recenzji słowa: klasyk. Pytanie tylko, jak ten, w ostatnich latach z lekka już zapomniany, klasyk ma się w XXI wieku? Złośliwie można nawet zapytać: czego on tu szuka?

    Jak to, czego? - zdaje się swoją nową płytą odpowiadać White - Ducha starego, dobrego fusion! Anomaly, najnowsze dzieło Lenny'ego, to płyta zaskakująca, dziwna i... bardzo dobra. Jest mieszanką muzyczną, której najlepszą wizytówką są już pierwsze cztery utwory. Każdy z nich nawiązuje do innej stylistyki, każdy jest wyjątkowy, ale splecione ze sobą tworzą unikalną i nową jakość. Płytę otwiera funkujące Drum Boogie, które przechodzi w mocno rockowe, czy wręcz progrockowe, We Know (ze Stanley'em Clarkiem na basie). Trzeci utwór (Forever) przeniesie nas w lżejsze klimaty, bardzo blisko spokrewnione z muzyką popularną lat 80., a chwilę po nim płyta skręci w stronę jazzu wraz z kompozycją Dark Moon. I taki będzie cały album: niezwykle zmienny, nieprzewidywalny, na przemian ostry i liryczny. Całość zaś zamknie przepiękna, bogato zaaranżowana, coda The Wait Has Lifted the Weight, z przedmową samego White'a. Naszym przewodnikiem po uniwersum dźwięków Anomaly jest oczywiście Lenny, a spoiwem tej muzycznej mozaiki jest pulsujący rockowy rytm. I choć trudno w to uwierzyć, te tak różne muzyczne światy wspaniale tu koegzystują, a Lenny White swymi nagraniami odkrywa przed nami coś, o czym wielu już dziś zapomniało - wspólnotę dźwięków, wspólnotę gatunków i jedność, czy też właściwie niepodzielność, muzyki.

    Lenny jest autorem, lub współautorem, większości kompozycji zawartych na płycie. Do współpracy przy nagrywaniu Anomaly zaprosił wielu muzyków i - jak na gospodarza przystało - dał im wystarczająco dużo miejsca, by poczuli się dobrze i pokazali się od jak najlepszej strony. Nie sposób wymienić tu wszystkich instrumentalistów, którzy wzbogacili swoją grą najnowszą płytę White'a, ale grzechem byłoby nie wspomnieć, że wszyscy spisali się na medal. Anomaly kipi aż od świetnych partii gitarowych, klawiszowych, czy dopełniającej całość, pulsującej gry basu.

    Przy tym wszystkim Anomaly jest płytą lekką, łatwą i przyjemną i to w najlepszym rozumieniu każdego z tych trzech słów. Nie stanowi wyzwania dla słuchacza, nie wymaga zbyt wiele od niego, a to co mu proponuje to udział w radosnym święcie zaślubin jazzu i rocka. Przystępność tej w gruncie rzeczy niebagatelnej muzyki jest jej dużym atutem - wydaje się, że istnieje spora szansa, że przypadnie ona do gustu fanom wielu różnych odmian muzyki rockowej. Nie jest to przypadek, ani zagranie pod miłośników MTV. Lenny White zwraca się do szerokiej, ale świadomej swych muzycznych wyborów, publiczności, wypełniając tym samym testament Milesa Davisa. Jest to próba zawalczenia ambitną muzyką o rząd dusz. Przyciągnięcia ich i udowodnienia (czy właściwie - przypomnienia), że fusion to muzyka - jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi - popularna.

    Ale jeśli już zestawiamy Anomaly z dziedzictwem Milesa Davisa, to warto w tym kontekście zacytować słowa z refrenu utworu Forever:
    For the king has gone
    But his song lives on forever
    .

    I trzeba przyznać, że coś jest na rzeczy...
    Gorąco polecam.

    jacek chudzik poniedziałek, 31, maj 2010 00:21 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.