L'Oucomballa

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(1976, album studyjny)
1. Adeu Estrella del Dia      (01:40)           
2. Ones Nones     (10:30)           
3. Mitjanit     (02:25)           
4. Ball Llunatic(Toc     (05:24)           
5. Mater Maritima (    07:07           
6. Els Pardals de la Rambla     (03:51)           
7. L' Oucomballa     (09:10)           
8. Titu-Tiru-Ritu     (01:31)
- Esteve Fortuny ( acoustic & electric guitar, tenor sax & vocal )
- Joan Fortuny ( soprano & tenor sax, vocal )
- Josep Fortuny ( drums )
- Lluís Fortuny ( trompete, accordeon, keyboards )
- Carles Vidal ( bass & vocal )
- Jordi Soley ( keyboards )

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Niewiele zespołów katalońskiej sceny jazzrockowej pozostawiło po sobie więcej niż jeden album. Companyia Electrica Dharma jest tu wyjątkiem, bowiem grupa ta wciąż pozostaje aktywna.

    L'oucomballa to ich druga płyta. Ukazuje ona zespół dojrzały i świadomy swego stylu muzycznego. Nagrania pochodzące z tego albumu podporządkowane są jazzrockowej, otwartej formule grania.

    Companyia Electrica Dharma na otwarcie krążka, proponuje nam utwór, który posiada niemal kolędową melodię. Można potraktować go jako wprowadzenie, do właściwej części płyty.
    Drugi numer 'Ones Noves' nie pozostawia żadnych wątpliwości, co do muzycznej zawartości dalszej części krążka. Świetne, rozbudowane partie solowe - saksofonu, klawiszy oraz gitar, a wszystko to zagrane raz spokojnym, a raz bardzo szybkim tempem. Może się to kojarzyć z bardziej jazzującymi momentami SBB ale głównie przychodzi mi tu na myśl Mahavishnu Orchestra (choć jest tu zdecydowanie mniejszy nacisk na gitary).
    'Mitjanit', dzięki użyciu akustycznej gitary, jawi się jako bardziej folkujący numer, a przez to mający więcej z klasycznego progresu. Przypomina trochę brytyjski Spring. Szkoda tylko, że jest taki króciutki.

    Pierwszą część albumu (nosi ona tytuł 'Balls De Nit') zamyka kompozycja 'Ball ilunatic-toc'. Pojawiają się w niej motywy arabskie, co dziwne, niezbyt często spotykane w twórczości innych katalońskich grup. Utwór brzmi dzięki temu bardzo świeżo, trochę tajemniczo i nie traci przy tym nic, ani ze swego jazzowego, ani rockowego charakteru.

    Drugą stronę płyty (o ile ktoś jest szczęśliwym posiadaczem analoga) o tytule 'Tocs De Festa' rozpoczyna 'Mater Maritima'. Jest to kompozycja osadzona w melodyce hiszpańskiego folku, nie zapominająca jednak rockowego charakteru. Wzbogacona została o świetną solówkę gitary - jedną z najlepszych jakie do tej pory słyszałem, jeśli o katalońskie zespoły chodzi. Także pięknie brzmi partia unisono saksofonu i gitary. Genialny utwór.
    Im dłużej trwa ten album, tym więcej zyskuje w moich oczach. Każdy utwór zachwyca.
    Na przykład pod numerem sześć znajdziemy bardzo pogodny, krótki i odprężający kawałek z odgłosami ptaszków w tle.
    
    'L'oucomballa', czyli numer tytułowy, jest z kolei oparty na ciągłej repetycji głównego motywu gitarowego, co w muzyce jazzrockowej nie zdarza się często. Album kończy się wraz z 'Titu-Titu-Ritu' - miniaturką, która chyba ma przedstawiać muzykę festynowej orkiestry. Tytuł oddaje perfekcyjnie zawartość muzyczną.

    A sam krążek jest świetny. Będę do niego wracać często i z przyjemnością. Zazdroszczę Katalończykom takiej sceny. Jedna prowincja Hiszpanii a rockowych zespołów w latach siedemdziesiątych więcej niż w całej Polsce. Companyia Electrica Dharma to bardzo dobra kapela i zdecydowanie polecam zapoznanie się z ich twórczością.

    4,5/5

    Rafał Ziemba piątek, 23, lipiec 2010 15:29 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.