Livestock

Oceń ten artykuł
(23 głosów)
(1977, album koncertowy)
1. Nightmare Patrol (7:50)
2. Ish (8:20)
3. Euthanasia Waltz (5:30)
4. Isis Mourning (part one) (5:30)
5. Isis Mourning (part two) (4:45)
6. Malaga Virgen (9:35)

Czas całkowity: 41:30
- John Goodsall ( guitar )
- Percy Jones ( bass )
- Robin Lumley / keyboards )
- Morris Pert ( percussion )
- Phil Collins - drums (2, 3 & 6)
- Kenwood Dennard - drums (1,4-5)
Więcej w tej kategorii: Unorthodox Behaviour »

1 komentarz

  • Konrad Niemiec

    Trzecia płyta zespołu i pierwsze koncertowe dzieło. Był rok 1977, czyli okres kiedy wszystkie zespoły musiały mieć w swoim dorobku płytę koncertową. I tak na mocy mody powstał taki koncertowy składaczek, wydany po to aby I TEN ZESPÓŁ miał album koncertowy.
    Powiedzmy od razu, że album niezły, choć niespójny. Niespójność od razu widać gdy słuchamy utworów zagranych przez dwóch różnych perkusistów. Rok 1977 był pierwszym okresem, kiedy żelazny skład z pierwszej płyty zaczął się sypać i coraz częściej potrzebne były zastępstwa. Doprowadziło to do tego, że kilka miesięcy później praktycznie funkcjonowały dwa równoległe składy Brand X, które na zmianę obsługiwały koncertowe zobowiązania. Jedynymi stałymi osobami łączącymi te składy to byli gitarzysta John Goodsall i basista. Reszta się zmieniała.
    I tak to właśnie się zaczęło – od zastępstw perkusisty. Collinsa zastępował młody wówczas Kenwood Dennard. Pałker szybki i silny, ale prezentujący kompletnie inny styl gry niż Phill. Collins muskał bębny, dawał dużo tremolowanych cichych odbić i szumu, a Dennard walił jak szalony i bliżej mu było do Cobhama niż do Collinsa. Z tego też powodu słuchając zlepionych na jednej płycie nagrań wyraźnie słyszymy, że to inny styl bębnienia i utwory brzmią inaczej. Malaga Virgen na przykład jest tutaj perkusyjną galopadą, gdzie superszybka i głośna stopa perkusyjna decyduje o całym brzmieniu tego kawałka. Niestety tak wyeksponowanie perkusji ma tez swoje i złe strony bo dokładnie słychać jak nierówno potrafił grać Dennard.
    Tyle narzekań, bo w sumie poza tymi mankamentami, to jednak znakomita płyta. Słychać tutaj, że wyścigowcy byli z nich wielcy i wielki pałer i czad bije z każdego utworu. Bardzo energetyczna płyta, którą musi znać każdy miłośnik dzisiejszego fusion.
    Nota bene – nie jest zaznaczone czyje to nogi są widoczna na okładce…

    Konrad Niemiec wtorek, 26, luty 2013 21:12 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.