Frittata

Oceń ten artykuł
(49 głosów)
(2011, album studyjny)

 

01. Ziobro
02. Judasz
03. Piosenka Majowa
04. Labirynt II
05. Lullaby From Rosemary’s Baby
06. Ballada Alucinatio
07. Balkan
08. Trzeci Czas Kubicy
09. Panopticum


Przemek Sokol –
trumpet, flugelhorn
Boguslaw Zieba – accordion
Roman Slazyk – double bass
Krzysztof Wyrwa – 6str. bass, warr guitar
Grzegorz Bauer – drums

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Idzie, idzie nasz koziołek. Idzie, idzie biedaczysko szukać po szerokim świecie tego, co jest bardzo blisko. Psia łapa, ta złota myśl pana Makuszyńskiego i dziś pozostaje aktualna. Ile światowych, sztucznie napompowanych gwiazd i gwiazdek czcimy zamiast docenić świetnych artystów, którzy są tuż pod ręką? No to postanowiłem trochę o takich właśnie artystach popisać - krajowych, ale na światowym poziomie. Oryginalnych z własną wizją. I zasługujących na większe zainteresowanie niż to, którym się cieszą. Na pierwszy ogień - Frittata.

    Zespół działa już ładnych kilka lat, ma wyrobioną opinię koncertowego zwierzęcia, ale dopiero w zeszłym roku dorobił się pierwszego longa. Grupuje muzyków na co dzień związanych ze światkiem jazzu i rocka progresywnego, przy czym zdecydowanie bliżej Frittacie do tego pierwszego idiomu. To muzyka oparta na żywej interakcji między poszczególnymi instrumentami, efektowne - podkreślmy - tematy przewodnie są punktem wyjścia do dłuższych improwizacji i wycieczek w nietypowe rejony. Nietypowe nawet jak na jazz. Ale też dzięki swojemu składowi Frittata ma predyspozycje do przekraczania gatunkowych barier. Perkusja, dwa instrumenty basowe (kontrabas i warr guitar - maniacy Karmazynowego Króla mogą zacząć strzyc uszami), trąbka i akordeon. Tradycyjny jazzowy skład to nie jest i muzycy z premedytacją wykorzystują swoją brzmieniową inność. Instrumenty melodyczne co i rusz zahaczają o folklor - a to bałkański (Balkan rzecz jasna!) ,a to meksykański (początek Piosenki majowej), a to taki bardziej znad Sekwany. Gdzieś tam w tle pobrzmiewa muzyka filmowa i niekoniecznie chodzi mi tu o cytowanie Komedy (jego KołysankęKołysankę Frittata akurat mocno przerobiła na utwór, który od biedy mógłby się znaleźć na Red King Crimson, zwłaszcza jego druga część). Raczej o klimat soundtracków z filmów Tarantino czy Rodrigueza. Rozbudowana sekcja rytmiczna lubi pobawić się w pojedyncze, punktowe uderzenia, stawiając pomost między spuścizną Roberta Frippa (tą od lat 80tych wzwyż) i współczesną ambitną elektroniką. Ambicje Frittata ma spore, ale w odróżnieniu od sporej części kształconych muzyków swoją twórczość adresuje nie tylko do kolegów po fachu. Ich kompozycje są komunikatywne, ożywcze i witalne. Mogą się spodobać ludziom na co dzień nie gustującym w jazzie, a nawet słuchaczom - przepraszam za wulgaryzm - pasm dziennych dużych krajowych rozgłośni. Do posłuchania samemu w domu przy lampce wina? Jak najbardziej! Jest co smakować i odkrywać. Do samochodu? Też się nada! Aż człowiek ma ochotę docisnąć gaz do podłogi - takie to żwawe i bezpretensjonalne. Płyta bez mielizn, za to ze zdrową dawką humoru, obecnego nie tylko w niecodziennych tytułach.

    Ocena maksymalna, bez żadnej taryfy ulgowej. Moja prywatna miłość od pierwszego posłuchania (dzięki dla Krzyśka Barana, który mi to cudo puścił!). Mamy Frittatę, mamy Atom String Quartet - to znaczy, że mamy wykonawców, którzy wnoszą do jazzu nową jakość. Tylko się cieszyć!

    Paweł Tryba niedziela, 08, lipiec 2012 12:54 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.