The Third Set

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2014, album koncertowy)

1. Special Olympics (Murph's - Dubuque, IA) 5:12
2. The Depot (Knickerbockers - Lincoln, NA) 6:33
3. Crystal Bells (The Brink Lounge - Madison, WI) 6:46
4. Redline (Gabe's - Iowa City, IA) 8:28
5. Culture (JD's - Green Bay,WI) 7:05
6. Vanthrax (Trouser Mouse - Blue Springs, MO) 5:40
7. Rabak (Byron's.- Pomeroy, IA) 8:21
8. Splaw (The Mission JC - Jefferson City, MO) 6:08
9. Northern Odyssey (Auntie Mae's - Manhattan, KS) 3:11
10. Volta (Mahoney's - Cedar Rapids, IA) 8:05

 

DANI RABIN: guitar
DANNY MARKOVITCH: saxophone
JUSTYN LAWRENCE: drums
JAE GENTILE: bass

Więcej w tej kategorii: « Last Chapter of Dreaming

1 komentarz

  • Konrad Niemiec

    Wpadła mi w ręce kolejna płyta zespołu, o którym wcześniej nie wiedziałem nic. Lubię zaskoczenia, a te pozytywne to już bardzo.
    Tak się stało, że stałem się od razu szczęśliwym posiadaczem 3 płyt tego zespołu, dzięki czemu mogłem spokojnie prześledzić karierę i progress. I jak poprzednie dwie opisane na naszej stronie oscylowały w kierunku spokojniejszej odmiany jazzu, jazz-rocka, tak to co zafundowali muzycy na płycie Third Set przeszło moje najśmielsze oczekiwania...
    Płyta ta, to zapis wybrany z serii koncertów z 2012 roku w USA.
    Jak czytamy w materiałach promocyjnych w ciągu 3 i pół roku zespół dał prawie 1000 koncertów, co znaczy, że w domu za dużo nie posiedzieli. Ale też to sceniczne ogranie słychać w każdym calu.
    Młodość nie uznaje ograniczeń i dlatego może sięgnąć niemożliwego - jak mówią krytycy. I w tym przypadku to się sprawdza w 100%. Ja dzięki tej płycie usłyszałem KOMPLETNIE INNY ZESPÓŁ niż na dwóch poprzednich albumach.
    Płyta ta to jakby małe Mahavishnu Orchestra z najlepszych lat. Taki kawał jazz-rocka, że można by nim obdzielić kilkanaście innych płyt. Chłopaki nie boją się niczego i dokazują na scenie jak rasowi jazz-rockowi wyjadacze.
    Niesamowite osobowości dwóch Dannych (Rabin i Markovitch) ujawniły się w całej okazałości. Poszli na całość i po prostu chcieli zgnieść publikę. W każdym kawałku pokazali swoją wirtuozerię, a towarzysząca im sekcja rytmiczna była tylko znakomitym dopełnieniem przestrzeni, którą wypełniały dźwięki gitary i saksofonów.
    Porównanie do Mahavishnu nie było tu przypadkowe, ponieważ biegniki gitarowe Rabina przywodzą na myśl technikę i szybkość Johna McLaughlina. Tu nie ma taryfy ulgowej - jest żar, energia, szybkość i precyzja. Aż dech zapiera.
    Ja kocham takie płyty i takie granie. To wyzwala w człowieku energię do życia. Tutaj słychać całą radość jaką daje muzykom granie i ta radość przenosi się na słuchaczy.
    Płyta wyśmienita i dlatego ze spokojnym sercem mogę ja polecić wszystkim, którzy lubią ostrą jazdę bez trzymanki, ograniczeń i konwenansów.
    Kawał znakomitego grania.
    10/10

    Konrad Niemiec sobota, 22, listopad 2014 11:44 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.