Couple of Grooves

Oceń ten artykuł
(20 głosów)
(2007, album studyjny)
1. XI 5:23
2. Funky Shuffle 3:50
3. Chillout 8:41
4. Kozi Syr 4:59
5. Chianti 4:21
6. Modelarnia 6:33
7. Kanciapa 3:45

Czas całkowity: 37:33
- Tomek Drachus (keyboards)
- Jakub Szturm (guitars)
- Łukasz Drwal (bass)
- Seweryn Krzyszton (drums)
Więcej w tej kategorii: 3 »

1 komentarz

  • jacek chudzik

    Młodzi ludzie inwestujący swój talent, siły i zdrowie w działanie jazzowego kwartetu i nagrywający interesującą płytę spod znaku fusion - może gdzieś za oceanem, ale w kraju nad Wisłą? W 2008 roku?

    Nie wierzyłem. Musiałem dotknąć... Suche fakty, do odnotowania przez annały polskiej muzyki rozrywkowej są następujące: 'Couple of grooves' to tytuł tegorocznego debiutu rzeszowskiego zespołu Funky Flow. Fakty jednak swoją drogą a muzyka swoją...

    Gdy oddamy się słuchaniu 'Couple of grooves', w pierwszej kolejności zadziwi nas jedna rzecz: materiał zgromadzony na płycie brzmi bardzo klasycznie. Chwilami trochę jak dokonania H. Hancocka, Ch. Corei, DixieDregs, Pat Metheny Group i kilku innych wykonawców, których nazwać można klasycznymi. Niewątpliwym plusem zespołu jest jednak to, że inspiracje Funky Flow wymykają nam się z każdą minutą - gdy chciałoby się krzyknąć coś w rodzaju 'gitara brzmi jak...', to za chwilę ta sama gitara brzmi już inaczej. I tu dochodzimy to sedna sprawy, bowiem 'Couple of grooves' brzmi przy tym wszystkim bardzo świeżo.

    Debiut Funky Flow, to siedem instrumentalnych kompozycji, składających się na zwięzły i spójny album. Przyznam się, że jestem zaskoczony poziomem dopracowania poszczególnych utworów, który - o dziwo - nie zabija autentyczności muzyki. Misterne zdobienia rozpływają się tu w nastroju jam session. Spójność płyty ma jednak swoje drugie oblicze, bowiem to, co można 'Couple of grooves' zarzucić, to pewna monotonia, czy jednostajność. Problem ten znika z chwilą, gdy wsłuchamy się w płytę - okazuje się, że każdy kawałek jest inaczej zorganizowany, każdy pulsuje swoim rytmem.

    Ze wszystkich kompozycji wyszczególniłbym przede wszystkim 'Kozi syr'. Nie jest to może kawałek reprezentacyjny, ale z pewnością mogący zachęcić do bliższego zapoznania się z pozostałą częścią albumu. Za frapującym tytułem kryje się prosty i melodyjny utwór, z całkiem niezłą partią perkusji w końcówce. Jak dla mnie - przebój lata.

    Magnetyzującą siłę mają solówki gitarzysty i klawiszowca zespołu. Są bardzo wyważone, bardzo w duchu cool. Warto też zauważyć, że na albumie Funky Flow każdy z muzyków ma kilka chwil dla siebie. Nikt tu nie pełni wyłącznie roli tła. Odbicie tej wspólnej gry znajdziemy w kończącej płytę 'Kanciapie', gdzie wszyscy muzycy po kolei 'żegnają' się ze słuchaczami.

    Summa summarum, pojawienie się płyty Funky Flow należy uznać za dobrodziejstwo roku przestępnego. Zalecane metody postępowania? Oczywiście - entuzjazm!

    jacek chudzik czwartek, 17, lipiec 2008 12:12 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.