A+ A A-

A Tribute to Zbigniew Seifert

Oceń ten artykuł
(16 głosów)
(2009, album studyjny)
1. Kilimandżaro (11:05)     
2. Where are you from (8:23)     
3. Passion (8:40)     
4. Quo Vadis (7:04)     
5. City of Spring (7:43)     
6. Way to Oasis (7:38)     
7. Taniec Garbusa (5:34)     
8. Untitled Song (6:28)     
9. Kilimandżaro (7:39)

Czas całkowity: 70:14
- Jarek Śmietana (guitars)
- Piotr Wyleżoł  (acoustic & electric piano)
- Janusz Grzywacz (keyboards - 2, 6)
- Zbigniew Wegehaupt (bass)
- Adam Czerwiński (drums)
- Sławek Berny (percussion)
oraz:
- Jerry Goodman - violin (1)
- Mateusz Smoczyński - violin (2)
- Didier Lockwood - violin (3)
- Krzesimir Dębski - violin (4)
- Christian Howes - violin (5)
- Mark Feldman - violin (6)
- Maciej Strzelczyk - violin (7)
- Adam Bałdych - violin (8)
- Pierre Blanchard - violin (9)

1 komentarz

  • jacek chudzik

    Po płycie z muzyką swojego idola, Jarek Śmietana złożył hołd przyjacielowi. Album A Tribute to Zbigniew Seifert miał swoją premierę na 54. Krakowskich Zaduszkach Jazzowych, podczas których krakowskie środowisko muzyków jazzowych postanowiło przypomnieć wspaniałego człowieka (dla większości przyjaciela) i jego twórczość - zmarłego 30 lat temu, Zbigniewa Seiferta.

    Pomysł na album jest prosty i stary jak świat: przearanżować, odświeżyć i nagrać ze znamienitymi gośćmi kompozycje Seiferta. Aby było ciekawiej Jarosław Śmietana zaprosił wybitnych skrzypków z kraju i ze świata, dając każdemu możliwość zaprezentowania się w jednym utworze. Okazało się jednak, że Śmietana pomylił się w swych kalkulacjach (sam się zresztą do tego kilkukrotnie przyznał) - przygotował bowiem osiem aranżacji, zaproszeń zaś wysłał dziewięć, licząc się z możliwością, że któryś ze skrzypków zwyczajnie nie będzie chciał lub nie będzie mógł wziąć udziału w tym projekcie. Przeliczył się - pozytywnie odpowiedzieli wszyscy.

    Jerry Goodman, Mateusz Smoczyński, Didier Lockwood, Krzesimir Dębski, Christian Howes, Mark Feldman, Maciej Strzelczyk, Adam Bałdych i Pierre Blanchard - oto Ci, którzy odważyli się zmierzyć z twórczością Seiferta. Obok nich usłyszymy starych, dobrych znajomych z bandu Jarka Śmietany, Piotra Wyleżoła i Adama Czerwińskiego, oraz kilku muzyków, których obecność może wydać się już bardziej zaskakująca: Sławka Berny, Zbigniewa Wegehaupta i Janusza Grzywacza.

    Biorąc pod uwagę różnorodność stylistyczną nagrań samego Seiferta, album A Tribute to Zbigniew Seifert należy uznać za wyjątkowo spójny, mimo iż znalazły się na nim kompozycje z tak różnych płyt krakowskiego skrzypka, jak Man of the Light, Passion, czy też z jego pierwszej płyty nagranej dla Capitolu. Rzut oka na opisaną powyżej listę muzyków pozwala nam to wytłumaczyć. Rzecz w tym, że trzech z nich (Śmietana, Grzywacz, Wegehaupt) towarzyszyło Seifertowi podczas jego koncertów w Klubie pod Jaszczurami, które zostały wydane na dwóch płytach zatytułowanych Kilimanjaro. I odnoszę wrażenie, że właśnie te koncerty stały się podstawą ujednolicenia (choć dla niektórych - być może - spłaszczenia) utworów Seiferta. A jeśli Kilimanjaro, to jeszcze jedno może być pewne - obecność, a chwilami wręcz dominacja, rockowego idiomu na tej płycie.

    Album zaczyna się mocnym akcentem - Kilimandżaro splecione zostaje z rytmem Right Off (z płyty Milesa Davisa A Tribute to Jack Johnson - i nie jest to przypadkowa zbieżność tytułów). W utworze tym wydawałoby się, że szaleje Jerry Goodman, ale gdy tylko przejdziemy do drugiego na płycie Where are you from, to dopiero usłyszymy, co to znaczy porywająca gra skrzypiec. W tym mini starciu Goodman kontra Mateusz Smoczyński (podczas ostatnich Zaduszek Jazzowych można było podziwiać jak obaj wypadają na żywo, grając repertuar Seiferta) - polska młodzież górą! Zresztą, wsłuchując się w A Tribute to Zbigniew Seifert natkniemy się na całą masę 'rodzynków'. Można być zaskoczonym mocną, wręcz agresywną grą Jarka Śmietany (Passion), słuchacz może dać się oczarować lirycznej grze Krzesimira Dębskiego (Quo Vadis), czy porywającej partii solowej Janusza Grzywacza w Way to Oasis.

    Szukając minusów można by zwrócić uwagę na wspomniane stylistyczne ujednolicenie kompozycji Seiferta. Gdyby jednak aranżacje Jarka Śmietany poszły w inną stronę, to z pewnością pojawiłyby się głosy, że np. nowe wersje utworów są mało odważne. Każdemu zatem według jego potrzeb... Innym, pokrewnym, problemem może być stosunek coveru do oryginału. Nie wszystkim bowiem kompozycjom udało się na A Tribute to Zbigniew Seifert zaistnieć na nowo. Największym dla mnie rozczarowaniem jest A City of Spring. Już samo sięgnięcie po ten utwór wydaje się posunięciem z jednej strony kontrowersyjnym, z drugiej - brawurowym. Ku utrapieniu każdego, kto mierzy się z nim, wersja nagrana przez Seiferta jest, po prostu, genialna. I dla przykładu, mając w pamięci szaloną grę Joachima Kuhna trudno zaakceptować spokojną partię klawiszową w wykonaniu Piotra Wyleżoła.

    Co tu jednak dużo mówić - bez ryzyka nie ma zabawy, a gdy sięga się po repertuar postaci uznawanej za wybitną, czy wręcz legendarną, trzeba się liczyć z tym, że malkontentów nie zabraknie. Dla mnie A Tribute to Zbigniew Seifert to wspaniali goście, wspaniała muzyka i wspaniałe aranżacje. A najważniejsze w tym wszystkim jest to, że - niezależnie od tego, jak ocenimy płytę Śmietany - pokazuje ona, że po twórczość Seiferta można i trzeba sięgać, że jest to muzyka żywa, pasjonująca i inspirująca. Thanks Zbiggy! Thanks Jarek!

    jacek chudzik środa, 28, lipiec 2010 22:33 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.