Uda. Już sama nazwa tej młodej krakowskiej grupy budzi ciekawość i rodzi ściśle określone skojarzenia, nie tylko u seksoholików. Zespół zawiązał się jesienią 2009 za sprawą Igora Herzyka (gitara elektryczna, głos, harmonijka klawiszowa), Kuby Sieńczyka (gitara basowa, głos, harmonijka ustna) i Michała Zawadzkiego (perkusja, głos, tamburyn). Na początku kwietnia bieżącego roku wspomniani wyżej muzycy wydali swoją debiutancką płytę o frapującym tytule 'Hurtownia przebiśniegów' - 51 minut muzyki.
Krążek zrealizowano w studiu Dziewosłąb Records, a następnie zapakowano w skromną, ale zaprojektowaną ze smakiem tekturową kopertę.
'Hurtownia przebiśniegów' jest albumem przede wszystkim z muzyką. Owszem, są tu teksty, ale krótkie - składają się one z kilku słów, najwyżej kilku zdań. Ich treść jest tak samo purnonsensowna, jak tytuły poszczególnych kompozycji. Na przykład, wyśpiewywane, skandowane i recytowane przez artystów słowa informują słuchającego o grzybie człekożercy, zachęcają do mycia węgla przed jego użyciem, bądź ostrzegają przed kombajnem do zbierania cienkogłosych zuchów. Ten sposób komentowania otaczającej nas rzeczywistości nie każdemu przypadnie do gustu, jednak mnie się podoba.
Gitara, bas, perkusja - dobre, poczciwe, klasyczne trio. Tylko trzy instrumenty, tak niewiele, a zarazem tak dużo. Utalentowanym i dobrze wykształconym muzykom to skromne instrumentarium w zupełności wystarczy do zagrania prawdziwej i żywej muzyki.
Można odnieść wrażenie, że zespół wszedł do studia, zagrał swoją muzykę bez poprawek oraz powtórzeń i wyszedł, tak jak niegdyś to bywało. Realizator nagrania (Jacek Wyka) dźwięki zapisał, raz jeszcze odsłuchał, pokiwał z uznaniem głową i dokonał minimalnej i niezbędnej korekty. Pozostało jedynie wytłoczyć krążki i wydrukować okładki. Może tak było, a może nie. Tak czy owak, grupa brzmi bardzo naturalnie, zwyczajnie, chwilami nawet ascetycznie.
Uda grają w sposób staromodny i nie ma w tym określeniu niczego pejoratywnego, wprost przeciwnie. To tak jakby muzykę z lat siedemdziesiątych przenieść w dzisiejsze czasy, jakby przywrócić zbiorowej świadomości archetyp rockowego i jazzowego grania. Krakowskie trio z niebywałą prostotą, lekkością i swobodą porusza się między rockiem a jazzem, ocierając się momentami o bossa novę i psychodelię.
Muzyka z 'Hurtowni przebiśniegów' oparta jest na zespołowych improwizacjach, ale nie brakuje tu melodyjnych tematów. Muzykom nie są potrzebne słowa, porozumiewają się między sobą za pomocą wygrywanych dźwięków, a ich gra przypomina towarzyską pogawędkę.
Nieliczne i krótkie teksty mogą wydać się niepoważne, wszystko inne jest tutaj jak najbardziej poważne, chociaż nie do końca, bo tu i ówdzie w żartobliwym tonie odzywa się harmonijka ustna albo klawiszowa.
12 utworów o intrygujących tytułach, wszystkie na jednakowym bardzo wysokim poziomie, zagranych z werwą, polotem i fantazją. Panowie Herzyk, Sieńczyk i Zawadzki wybornie wykonują swoja pracę, bawiąc się przy tym setnie - tylko pozazdrościć.
Ciekawość zaspokojona - świetna płyta i świetni muzycy. Jesteśmy świadkami jak z artystycznego podziemia Krakowa wychynęła grupa, która niebawem może zapełnić po brzegi najbardziej znane kluby muzyczne w Polsce i za granicą. 'Hurtownia przebiśniegów' to muzyka klubowa, nie stadionowa.
Ocena - 5/5
P.S. Słuchając tej płyty cały czas się zastanawiam w czyim imieniu i o czyją rękę starają się Uda.