ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Laboratory

Oceń ten artykuł
(50 głosów)
(2010, album studyjny)
1. Niepokorny (3:09)
2. Laboratory (10:53)
Part one
Part two
Part three
3.  Tiradentes II (5:59)
4.  Jedenaście (bas solo) (0:44)
5.  G 650 (2:00)
6.  Siedem (violin solo) (1:08)
7.  Raz na ludowo (4:54)
8.  Eine kleine Maschine (5:07)
9.  Witaj Paco! (4:33)
10. Dziewięć (1:24)
11.  Cztery (2:54)
12. Awatar (5:55)
Part one  
Part two    
Part three 
- Bogusław Raatz (gitara, instr. klawiszowe)
- Jacek Dołęga (bas)
- Marek Matuszewski (perkusja)
- Robert Bielak (skrzypce, gitara akustyczna)
- Andrzej Przybielski (trąbka, kornet)

1 komentarz

  • jacek chudzik

    Trio Question Mark powraca. Rok po wydaniu koncertówki z radia PiK zespół wypuścił w świat album zatytułowany Laboratory. Płyta powstawała w studiach jak widać zaprzyjaźnionego z zespołem radia PiK, a także w prywatnym QMStudio. Elegancki digipack zdobią obrazy Ryszarda Rujnera i Doroty Boruckiej, przywołujące na myśl malarstwo Zdzisława Beksińskiego. Żeby było ciekawiej na Laboratory usłyszymy dwóch gościnnie pojawiających się muzyków - Roberta Bielaka (skrzypce, gitara) oraz Andrzeja Przybielskiego (trąbka, kornet). Samą zaś płytę słuchać można przynajmniej na dwa różne sposoby...

    Przeskakując od poprzedniego wydawnictwa grupy do Laboratory można doznać lekkiego szoku. Question Mark zaskakuje. Na szczęście - pozytywnie. Zespół tym razem postanowił wyciągnąć rękę w stronę słuchaczy zarażonych różnorodnym, rozimprowizowanym graniem. Zadbano o to, by większość utworów zyskała przebojowy pierwiastek i w konsekwencji nowa płyta pełna jest ciekawych patentów, chwytliwych motywów i porywających poczynań sekcji rytmicznej. W porównaniu z koncertowym wydawnictwem z radia PiK Question Mark wygładzili też swoje brzmienie, rezygnując, czy raczej spychając na margines estetykę garażowej toporności. Pokazują się tu jako zespół otwarty na słuchaczy, grający muzykę, która daleka jest od radiowej papki, ale wciąż pozostaje atrakcyjna, nawet dla tych, którzy byli dotychczas z jazz-rockiem na bakier. Kompozycje są tu o wiele bardziej dojrzałe, przemyślane i dopracowane. Nie zniknęła zupełnie charakterystyczna, chropowata gitara (Bogusław Raatz), ale włożono wiele wysiłku w to, by perkusja (Marek Matuszewski) stworzyła tu bardziej przyjazne dla słuchaczy środowisko. Odrobina uwagi należy się Jackowi Dołędze, grającemu na basie. Jeśli chodzi o brzmienie, jego instrument nie tylko wypada korzystniej, ale także o wiele częściej pojawia się na pierwszym planie, budując nastrój, napędzając i trzymając w ryzach kompozycje.

    Jak już napomknąłem album można słuchać na dwa (przynajmniej) sposoby. W końcu to laboratorium - doświadczenia są więc mile widziane. Rzecz w tym, że część utworów zyskała numeryczne tytuły, sugerujące możliwość przemieszczenia tychże kawałków w obrębie płyty, a przynajmniej jej nielinearne słuchanie. Album zawiera dwa dłuższe utwory (oba trzyczęściowe), tworzące swoistą klamrę. Pomiędzy umieszczoną na początku tytułową kompozycją oraz zamykającym całość Awatarem znajduje się całkiem spora liczba różnego rodzaju utworów, czy też prób muzycznych. Znajdziemy tu bowiem trzy miniaturki będące solowymi popisami poszczególnych muzyków, trafimy na znany już z poprzedniej płyty Tiradentes II (wcześniej - Mr Tiradentes), a także całkowicie nowe i pełnoprawne kawałki, jak na przykład niezwykle chwytliwe Raz na ludowo, nostalgiczne Witaj Paco!, czy zawierające gitarowo-skrzypcowe potyczki Cztery.

    Doskonałym posunięciem okazało się zaproszenie do współpracy innych muzyków. Oszczędna gra na trąbce i kornecie Andrzeja Przybielskiego jest dla tytułowego kawałka tym, czym sól dla dobrej potrawy. Z kolei Robert Bielak (pojawiający się w dziewięciu z dwunastu) można powiedzieć, że - jeśli chodzi o wkład w powstanie tej płyty - stał się tu niemal pełnoprawnym członkiem Question Mark, bardzo dobrze dopełniając trio Raatz-Dołęga-Matuszewski.

    Moje typy? Trudno powiedzieć. Przyjemnie mi się słucha dwóch najdłuższych na płycie utworów, a zwłaszcza tytułowej kompozycji opartej na mocnym rockowym rytmie, tworzącym świetną przestrzeń dla Raatza i Przybielskiego, malujących tu intrygujące muzyczne plamy. Wciąga mnie mroczny Tiradentes II, ale też lekkie Witaj Paco! (wraz z jego powtórzeniem w części drugiej Awatara). Za każdym razem, gdy słucham solówki na basie (Jedenaście), przypominają mi się najlepsze zagrywki... Jona Lorda. Ale takich smaczków jest tutaj więcej i myślę, że każdy może znaleźć coś dla siebie, bo choć Laboratory nie jest albumem, który powala na kolana, czy przeciera jakieś nieznane ścieżki, to z pewnością powiększy grono fanów zespołu Question Mark o nową i to pokaźną grupkę. Jest to kawał solidnej i inteligentnej muzyki. Fusion, prog, neoprog, folk - to tylko umowne szufladki. Ważne, że zespół nie zamyka się w jednej z nich, ale szuka i twórczo wykorzystuje to, co one reprezentują. Laboratory to taka muzyczna układanka, z którą każdy powinien zmierzyć się sam. Jest to płyta lekka i radosna, różnorodna i zaskakująca. Po dość hermetycznej koncertówce z radia PiK, Question Mark otwiera nowy rozdział w historii grupy. Oby tak dalej.

    jacek chudzik piątek, 04, luty 2011 10:44 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version