A+ A A-

Return To Forever - Returns

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(2009, album koncertowy )
Cd 1
1. Opening Prayer (2:02)
2. Hymn of the Seventh Galaxy (3:44)
3. Vulcan Worlds (13:45)
4. Sorceress (11:24)
5. Song to the Pharaoh Kings (27:17)
6. Al's Solo, including:
    Children's Song #3
    Passion Grace & Fire
    Mediterranean Sundance
    Cafe 1930
    Spain (8:56)
7. No Mystery  (8:53)

Cd 2
1. Friendship, including:
    Solar (8:54)
2. Romantic Warrior (7:20)
3. El Bayo de Negro (11:25)
4. Lineage (7:39)
5. Romantic Warrior (Continued) (3:06)
6. Duel of the Jester and the Tyrant  (14:10)
Bonus:
7. 500 Miles High (12:54)
8. BBC Lifetime Achievement Award, presented by Sir George Martin; live performance of Romantic Warrior (8:21)

Czas całkowity: 149:50
- Chick Corea (keyboards)
- Stanley Clarke (bass)
- Al Di Meola (guitar)
- Lenny White (drums)

1 komentarz

  • Konrad Niemiec

    Odkąd Chick Corea zawiesił działalność Return To Forever fani czekali czy jeszcze kiedyś do niego wróci. Muzyk i jego twórczość ewoluowała cały czas, więc niektórzy już pewnie stracili nadzieję. Wszak z wiekiem emocje młodości się wyciszają i nawet najwięksi rockmani tracą zęby i pazur.
    Prawda jest taka, że co pewien czas w różnych występach pojawiał się skład RTF i przypominał o sobie, ale oficjalnie niczego nie nagrywał. Pojawiały się bootlegi z ich występów (jak choćby z trasy z 1983 roku), ale to wszystko było mało...
    Aż pewnego dnia gruchnęła wieść, że Chick wraca z oryginalnym składem RTF. Zobaczyć na scenie razem Meolę, Coreę i Clarka to nie lada gratka...
    I tak to w 2008 roku pojawił się na serii koncertów drugi skład RTF, który przypomniał o sobie płytą CD i koncertem na DVD.
    Cóż można o tym powiedzieć???
    Skład przedni, utwory znane, ale jakby bez czadu. Choć Corea jak zwykle fenomenalny, Meola - wielki i świetnie jazz-rockowy, Stanley z łapami jak bochny chleba wywijający na gitarze basowej i kontrabasie - klasa sama w sobie... No tylko Lenny. Ech..
    Niestety pomimo punktualności, to już nie jest ten sam White co dawniej. Nie gra do przodu. Czasem mamy wrażenie, że to zespół ciągnie jego, a nie on zespół. Jako pałker jest trochę do tyłu. Nie ma w nim oryginalnego kopa i rockowo-jazzowego zacięcia. Pozostał poprawny pałker, który jednak kolorytu nie daje. Eksperyment z powrotem w oryginalnym składzie na tych wydawnictwach się nie udał....
    Choć - może się czepiam, ale jako były perkusista - takim profesjonalistom jak Lenny poprzeczkę stawiam wysoko. Czy nie za wysoko???
    Myślę, że nie, bo to on zarabia na życie grając na bębnach więc powinien trzymać poziom.
    No, ale poza tym - płyta jest świetna bo utwory są ponadczasowe, a Chick w genialnej formie.

    Konrad Niemiec czwartek, 22, sierpień 2013 22:26 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.