Product

Oceń ten artykuł
(18 głosów)
(1979, album studyjny)
1. Don't Make Waves (5:08)
2. Dance of the Illegal Aliens (6:52)
3. Soho (3:47)
4. Not Good Enough- See Me! (7:27)
5. Algon (where an ordinary cup of drinking chocolate costs .£8.000.000.000) (6:07)
6. Rhesus Perplexus (4:06)
7. Wal to Wal (3:09)
8. ...And So To F... (6:34)
9. April (2:40)

Czas całkowity: 48:50
- John Goodsall ( guitar, back vocals - 7 )
- John Giblin ( bass - 1, 3-7, 9 )
- Percy Jones ( bass - 2, 7, 8 )
- Robin Lumley ( keyboards - 1, 3-7, 9 )
- Peter Robinson ( keyboards - 2, 8 )
- Phil Collins ( drums, percussion - 1, 3, 4, 5, 6, 7, 9; vocals - 1, 3 )
- Morris Pert ( percussion - 2, 8 )
- Michael Clarke ( drums - 2, 8 )
Więcej w tej kategorii: « Livestock Do They Hurt? »

1 komentarz

  • Konrad Niemiec

    Kryzys. To słowo można by odmieniać przez przypadki cały czas. W stosunku do tego albumu grupy Brand X słowo kryzys pasuje jak ulał. Niestety każdy zbieracz ich muzyki przekonał się o tym układając w 1979 roku ich najnowszego winyla na talerzu gramofonu.
    Tak jak pisałem wcześniej, już w 1977 roku w zespole występowali „zastępcy”, a potem już funkcjonowały praktycznie dwa osobne składy Brand X. Potwierdzeniem tych słów jest ta właśnie płyta. Utwory tu zawarte to efekt kilku sesji nagraniowych zrobionych w różnych konfiguracjach. Spójność stylu zespołu rozpierzchła się w indywidualnych stylach instrumentalistów. Widać to także po opisach do poszczególnych kawałków. Dwaj basiści, dwaj klawiszowcy i trzech perkusistów dogrywało swoje i tak powstał misz-masz w postaci nowej płyty zespołu jazz-rockowego.
    Oczywiście dalej jest to jazz-rock ale już niestety z różnymi naleciałościami. A co najważniejsze – pojawiły się kawałki wokalne. Collins od kilku lat udowadniał,, że potrafi śpiewać w Genesis, więc dlaczego nie tutaj??? OK – wokalizy, dalekie od śpiewu zwrotkowego, ale jednak pojawił się głos, który jednak nie jest wzbogaceniem brzmienia, a jedynie kaprysem.
    I w ten sposób widzimy upadek wspaniałej kapeli, która stworzona jako krótkotrwały projekt na początku przewróciła w głowie założycielom, by później stać się ich przekleństwem.
    Płyta słaba, odcinająca kupony po dawnej popularności, nierówna, niespójna i po prostu muzycznie taka sobie. Bywało lepiej.

    Konrad Niemiec środa, 27, luty 2013 17:32 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Jazz-Rock / Fusion

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.